Wierna jestem temu, by czytać przynajmniej jeden wiersz dziennie, najlepiej przed snem. Najlepiej na głos. Bo słowa wypowiadane na głos inaczej znaczą, dźwięczniej, prawdziwiej, czasem radośniej, innym razem boleśniej. W ten sposób spędzam miesiąc z tym samym poetą. Miesiąc z kolejnym. Po pewnym czasie próbuję sobie przypomnieć, co we mnie zostało. Które słowo, jaki nastrój lub kolor, ile wersów. Czytam metodą Eliota, czyli plecami, czekając na dreszcz, który po nich przebiegnie albo nie. Czytam, szukając wspólnych doświadczeń i jedynie niepowtarzalnych słów, które ktoś inny znalazł, choć przecież myślałam podobnie.
„Od dawna już byłam tamtejsza/ od dawna już pukałam do drzwi/ wychodząc z domu” – jakież to moje, myślę, choć wiem, że nie moje, tylko Izabeli Fietkiewicz-Paszek. To przecież z wiersza o Eleonorze, która umarła.
„Czekałam na koniec nocy – nigdy nie wiem, która pierwsza wystąpi z brzegów. miłość albo śmierć” – pisze Iza w innym wierszu (oba cytaty z tomiku „Portret niesymetryczny”). I ból tu znajduję, i harmonię. Tylko kobieta tak potrafi łączyć.
” Kiedyś słyszała o życiu usłanym różami/zrobię tak samo, pomyślała/ ze śmiercią” – powtarzam sobie inny fragment, tym razem z tomiku Teresy Rudowicz „Podobno jest taka rzeka”. Myślę, ileż kobiety jest w tej poetce i ileż poezji w kobiecie. I jakże finezyjnie autorka łączy jedno z drugim, jak naturalnie wykorzystuje płatki róż, niepostrzeżenie przewlekając cienką nitkę pomiędzy Erosem a Thanatosem.
Który wiersz zapamiętałeś, pytam Januszka. Ten z przestrogą i obojętnym Bogiem – mówi. Obojętnym? – dziwię się. Bóg nie był obojętny, tylko rozgniewany, poprawiam. Obstajemy przy swoim, odwołując się do własnych konkretyzacji.
Czytam wiersz raz jeszcze, w całości:
pamiętaj,
nie wolno chodzić w doły po cegielni,
Pan Bóg patrzy i może się gniewać
– powtarzała matka.
obierała nas potem z błota, otarć, blizn po zwycięstwach.
skóra robiła się różowa, jakaś obca, jak wtedy,
kiedy osunęła się ziemia i zabrała Andrzeja.
piasek był wszędzie – w ustach, w nosie, w butach.
znaleźliśmy butelki i zardzewiałą puszkę po ogórkach.
do dziś nie wiem – Bóg nie patrzył
czy się pogniewał.
Jeśli kogoś te wiersze zatrzymały na chwilę, to jest okazja posłuchać obu poetek, które zapraszają na spotkanie autorskie jutro, w sobotę, 16 kwietnia, w Tarnowskich Górach, o godz. 19.00, ul. Karola Miarki 2.
Spotkanie prowadzić będą także poeci: Weronika Górska i Krzysztof Tomanek (o nich innym razem).
11 komentarzy
Moim zdaniem – Bóg nie patrzył, bo był obojętny.
Też tak myślę.
Dziękuję, pani Marto, za te dla mnie nowe Poetki. Raz jeszcze pomyślałam, iż czytamy, aby ocalić nasze życie, aby przypatrzeć się jak myślą inni; a może być i tak, że i my zmienimy nasze zdanie w jakiejś sprawie pod wpływem lektury. To sobie cenię.
A ja dla odmiany czytam, żeby zdać egzamin. Żeby ocalić własny tyłek. I dla odmiany prozę. Prusa – „Emancypantki”.
Coz, ocalenie tej czesci ciala, to tez ocalenie zycia.
Ciekawe, iz na stronach amerykanskich i angielskich pisarzy panuje nieporownywalnie wieksza kultura wsrod osob wpisujacych sie na blogu danego pisarza.
Ocaliłam! Zdałam! Życzę wszystkim wiosny. 🙂
Fajnie, że zdałaś / zdałeś; to pewnie było do przewidzenia, czemu miałabyś / miałbyś nie zdać ? Przecież użyłaś / użyłeś słowa, iż CZYTASZ „Emancypantki”.
Bluebell, uśmiechnij się.
Brawo, Ciaproczku.
Marto, dziękujmy za wyjątkową zapowiedź! TU:
https://picasaweb.google.com/116966213683588351568/TeresaRudowiczIIzaFietkiewiczPaszekWGaleriiInnySlaskTarnowskieGory16III2013?authkey=Gv1sRgCIDsi9i6-M3WVQ
fotorelacja ze spotkania w gościnnej Galerii Inny Śląsk.
Dziękuję, Izo.