Wybrałam się w podróż pociągiem. Niełatwo podróżować choćby z małym bagażem i z przesiadkami, ale bałam się wyjechać samochodem, bo zima, bo ostatnio się zamyślam nad kierownicą, bo na zewnątrz szaro, buro, sennie.
Wyjeżdżałam więc z duszą na ramieniu. Tymczasem podróż miałam milą.
Pociąg do Kutna czyściutki, toalety świeże, z wodą, papierem, mydłem. Może teraz już tak jest, a ja nie wiem, bo nie podróżuję pociągami?
W Kutnie miałam przesiadkę, prawie dwie godziny oczekiwania. Tego się bałam najbardziej, bo pamiętam niemiłą przygodę w tym mieście przed kilku laty. Przyjechałam na spotkania, miał na mnie czekać ktoś z biblioteki. Tymczasem ten ktoś podszedł do innej kobiety, wychodzącej z tunelu i zapytał tylko: _ Pani na spotkanie? Kobieta potwierdziła, więc ją wywiózł w pole. A ja czekałam pod dworcem i podchodziłam do każdego pana, wysiadającego z auta, pytając: – Czy pan przyjechał po mnie?
Jakież było zdziwienie owych panów. Tylko jeden z nich stanął na wysokości zadania i powiedział: Niestety, nie, ale możemy się spotkać po południu.
Wtedy się zorientowałam, że głupio pytam. I że taksówkarze obserwujący mnie mają niezły ubaw. Tamta „zgarnięta” pani miała spotkanie w muzeum, ja w bibliotece.
A teraz…dworzec w kutnie wyremontowany. Świetna Espresso Cafe, z pachnącą kawą. Miło było posiedzieć, poczytać.
Z Kutna do Płocka jechałam pociągiem, który miał tylko jeden wagon i wyglądał jak autobus na szynach. Cieplutko, miła obsługa, miękkie i czyste fotele.
Hotel Płock już znałam, bo mieszkałam w nim kilka razy. Dobrze mi tu było, zawsze bywałam wiosną lub latem.
Dziś zobaczę, jak wygląda Płock zimą. Jak skarpa, jak Wisła, jak Grodzka, jak rynek.
O 17. spotkanie w bibliotece na Tumskiej. Jeśli ktoś czyta, zapraszam, będzie lirycznie, może ekscentrycznie.
1 komentarz
Miłego spotkania z czytelnikami, ciekawych, budujących rozmów, pani Marto.