Wieśniakowi uciekł koń.
Sąsiad wyraził współczucie z powodu nieszczęścia. Wieśniak powiedział: Szczęście, nieszczęście, kto wie.
Po tygodniu koń wrócił na czele stada dzikich koni.
Sąsiad pogratulował wieśniakowi szczęścia, a ten powiedział: Szczęście, nieszczęście, kto wie.
Potem jego syn próbował okiełznać jednego z dzikich koni, spadł i złamał nogę.
Wszyscy uważali to za nieszczęście, a wieśniak znów powiedział: Szczęście, nieszczęście, kto wie.
Po jakimś czasie do wioski wkroczyli żołnierze, by zaciągnąć do wojska wszystkich sprawnych młodzieńców. Kiedy zobaczyli syna wieśniaka ze złamaną nogą, zostawili go w spokoju. Czy teraz to było szczęście, czy nieszczęście?
Kto wie.
Inne
5 komentarzy
Zależy jaki będzie Wielki Finał; piłeczka jest w grze …….. ….
Oczywiście że w przypadku tego młodzieńca było to szczęscie w nieszczęściu. noga się zrośnie a on dalej będzie mógł ojcu pomagać a w wojsku , na wojnie może zginąć 🙂
Na ten wpis trafiłam przypadkiem i myślę, że to jest szczęśliwy traf. W moim poukładanym życiu, gdzie 2 razy 2 zawsze było 4 nagle zaczęło się dziać dziwnie, źle. Jak się okazało, nie dla wszystkich wynik mnożenia musi być taki jak u mnie, a przepisy prawa i etyki sporządzone są dla maluczkich – aby mieli co przestrzegać. Kiedyś marzyłam o długiej pracy zawodowej, a teraz odliczam czas do emerytury (to jest około 30 lat!), albo przynajmniej do momentu, gdy dzieci się usamodzielnią. Nie godzę się na tak poukładany świat.Dobrze, że przeczytałam Pani wpis.Teraz jest źle, ale tak naprawdę czy teraz to jest nieszczęście, czy szczęście? Zawsze przecież może być gorzej.
Miło mi, że Pani tu zajrzała, pozdrawiam.
Dziękuję, że Pani tu zajrzała, pozdrawiam.