Mój wnuk rysuje labirynty, z ogromną ilością ścieżek, zakrętów, pułapek.
Wygrasz, jeśli nie będziesz strachliwa, babciu, i jeśli uwierzysz, że dasz radę.
Dać radę.
Dwa słowa będące znakiem dni, które należą do zwycięzców.
Podołam – mówię.
Podołasz? – dziwi się.
Jak podołasz, to wpadniesz do dołu, nie możesz podołać, tylko musisz dać radę – tłumaczy.
Musisz być bystra i ominąć labirynt śmierci.
Nie mam nitki, tłumaczę. Jakiej nitki, pyta, nikt nie ma nitki.
To prawda, myślę, nikt jej nie ma, ale niektórzy naiwnie wierzą, że ją trzymali w palcach, tylko dziwnym trafem wypuścili, może w chwili zwątpienia, a może w labiryncie czasu. Dopóki błądzimy w labiryncie, dopóty wierzymy, że jest początek i koniec, jakaś przeszłość i przyszłość. Labirynt jest teraźniejszością. Trzeba tylko omijać zawroty głowy.
Nie spodziewaj się, że twa nieubłagana droga, która uparcie rozwidla się w inne, rozwidla się, i rozwidla – starszy Borges – będzie miała drzwi. A ja ciągle wierzę, że jak podleję kwiaty na balkonie i w doniczkach, odsłonię rolety, i wypiję kawę, to znajdę nić. Niekoniecznie od razu drzwi.
Masz jeszcze dodatkową szansę, mówi wnuk. Jeśli znajdziesz tajemną komnatę i klucz w niej ukryty, to ścieżki się wyprostują. Wybieraj, babciu, co wolisz, czy nitkę, czy klucz, czy drzwi.
Wybór? To najtrudniejsze słowo. To nie jest słowo, złości się wnuk, to odwaga, musisz wybierać, tu albo tam, albo gwałtowny zakręt. Ty nie znasz reguł, babciu, i wierzysz w duchy zamiast w potwory. Bo ja mieszkam w innym labiryncie, synku, tam drzwi mają nawet kamienie, tylko trzeba pukać, nie niszczyć.
Inne
7 komentarzy
Pierwszy raz zajrzalam na Pani bloga.. Nie znam Pani ani nie czytalam zadnych Pani ksiazek, az wstyd sie przyznac ! ale odrobie, obiecuje, wlasnie zabieram sie za Ize .. Mam nadzieje ze zawroci w mojej glowie tak jak ten Blog 🙂 .
Pozdrawiam !
Madry Wnuk ! Gratulacje
Nie wiem, ile Pani ma lat, ale jesli Pani nalezy do tzw.doroslyc, to proszę zacząc od czegoś dorosłego. Może KObieta zaklęta w kamień? Pozdrawiam serdecznie.
A ja nienawidzę tych dwóch słów, prześladują mnie od kilku lat.
Jest i labirynt. Może z początkiem, bez końca. A nitka? Przestałam o niej nawet marzyć.
…a gdybym tylko spojrzała inaczej ? Nie wywracała świata do góry nogami, tylko siebie wywróciła na drugą stronę ?
Nie wiem, czy są mi przeznaczone drzwi, czy istnieją, ale wiem, że istnieje klucz, chociaż masochiście najtrudniej się do tego przyznać. Dwa słowa: „i jeśli uwierzysz…” Wtedy „dasz radę” będzie naturalną koleją rzeczy…
Szukam, cały czas. Boję się, że wierzyć nie wystarczy. Ale przecież NIE wierzę, więc co mam do stracenia?…
Pozdrawiam, Pani Marto.
Mila, proszę, nie tak, nie tak. Któż ma mieć nadzieję, jak nie młodość?
Pani Marto, to powiedzenie: „damy radę” jest w swym wydźwięku prymitywne po prostu; tak, może i należy do tak zwanych „zwycięzców”, ale sądzę, że ich zwycięstwo, to jest klęska po prostu.
A poza tym używają tego zwrotu ludzie zasiadający w rzekomo wyższych półkach. Mam na to przykłady, ale przecież nie podam ich tutaj.
Bluebell, „damy radę” to nie moja bajka, ale to nowomowa również młodego pokolenia, nastawionego na pozytywne myslenie i na wiarę we własne siły. Niekoniecznie więc kojarzy mi się z polityką. Pappa.
Tak, ja wiem, pani Marto, iż Pani nie jest z tej bajki pod tytułem: „Damy radę”. Ale też wcale NIE mówiłam o ludziach z polityki, o, nie. A wręcz przeciwnie, o ludziach z dziedziny KULTURY I NAUKI !!