Miewam nieśpieszne poranki i to lubię.
Budzę się o godz. 5.30 ( jeszcze nie przestawiłam się na czas zimowy) i przez godzinę czytam w łóżku. Wtedy umysł mam chłonny, oczy widzące ostro. O 6.30 piję kawę, oglądam wiadomości w TV i czytam w Internecie. Oczywiście z łózka nie wychodząc. O 7.15 wypiękniam się w łazience, idę do kuchni i gotuję berbeluchę.
Berbelucha gości w naszym domu od dobrych 3 tygodni. Czasami i Januszek się na nią załapuje, nie zawsze jednak ma ochotę na takie śniadanko. Ja teraz mam tak, że berbeluchę mogłabym jeść także na obiad.
Przepis:
7 łyżek płatków owsianych górskich, zwykłych, zalać wodą tak, by centymetr wody wystawał ponad płatki. Gotować na wolnym ogniu, aby powstała ciaplitka. Mieszać, by się nie przypaliło. Dolać trochę mleka, którego nie cierpię, ale w rozciapanych płatkach nie czuję jego smaku.
Płatki owsiane zawierają kompleks witamin z grupy B (B1, B6) odpowiedzialnych za prawidłowy stan naszej skóry, paznokci i włosów. Ponadto w ich składzie znajdziemy wit. PP, E, a także wiele mikro- makroelementów takich jak magnez, czy selen,
Widocznie teraz tego potrzebuje mój organizm, a ja od zawsze poddaję się tzw. smakom bez względu na opinię dietetyków. Np.fazę jajeczną, jak widzę, mam już za sobą.
Z ciepłą strawą w żołądku idę do pracy, a blisko mam, z kuchni do gabinetu 23 kroki.
Nie zawsze mi było tak dobrze.
W młodości byłam nocnym markiem, więc pobudka o godz. 5. 30 była koszmarem. Najsmutniej było mi budzić dziewczynki i zawozić do żłobka. Bez względu na deszcz, czy śnieg. I dojeżdżałam środkami komunikacji miejskiej, autobusem i tramwajem, aż pod Park Kościuszki. Jeśli więc moje córki powiedzą, że miały w życiu pod górkę, będą miały rację. Madzię zaprowadzałam do dużego żłobka, Agatce było lepiej, bo przebywała w takim mini-mini. Madzia w żłobku zasłynęła tym, że wchodząc i widząc bałagan, powiedziała: Ależ tu burdel na kółkach. A miała zaledwie dwa latka i dźwięcznie wymawiała „r”. Jako matka miałam krechę u pielęgniarek, bo cóż to za dom, w którym się tak brzydko mówi. Jakoś nikt nie zwrócił uwagi na to, że w tym podejrzanym domu musiał panować porządek, skoro dziecku przeszkadzał bałagan. Do perfekcyjnej pani było mi wprawdzie daleko, bo dom, to nie muzeum. Ale krecha to krecha. Dobrze, że wtedy plotki nie rozchodziły się z szybkością internetu, bo miałabym całkiem przechlapane.
6 komentarzy
Witam Pani Marto pieknie.Ta „berbelucha” to przeciez „Fawerfloki”.Niesamowite,tylko gdzie tu kupic platki owsiane?
Mamy prawie jednakowy poczatek dnia z obowiazkowymi wiadomosciami na Onet Pl i kawa z mlekiem.Tylko ze: ta kawa z mlekiem i ten Onet Pl akurat nie sa dobrym poczatkiem dnia,ale przyzwyczajenie rzadzi.Pozdrawiam Pania Pani Martuniu.
Panie Jarosławie, tak, to hawerfloki po sląsku. Jaka szkoda, ze u Pana ich nie ma. Kupuje takie najzwyklejsze, bo o to chodzi, aby podczas gotowania te płatki puściły „klej” i aby to byla taka ciaplitka własnie, czyli berbelucha po mojemu. Serdecznie Pana sciskam.
Pani Marto! Pieknie Pani pisze….. wiec wroce tu na pewno. Jak tylko uporam sie z aktualnymi sprawami, to przeczytam wszystko od dechy do dechy 🙂
Serdeczne pozdrowienia z Alp (bo wlasnie tu mieszkam na stale)
Jula
Jula, jakaż miła obietnica. Pozdrawiam.
Tak, za podobny „burdelik” oberwało się mojej koleżance w podstawówce. Pani nauczycielka wyglądała na zgorszoną. A koleżanka komentowała zaledwie nieporządek w piórniku.
Co do berbeluchy to na śniadanie jest najlepsza. Można się nią najeść i jak ludzie mówią bardzo zdrowa jest. Jeśli chodzi o śniadanie to najlepsza jest metoda: śniadanie zjedz za dwóch, obiadem podziel się z przyjacielem, a kolację oddaj wrogowi. Pozdrawiam.