Tak dużo się dzieje, że nie nadążam za sobą.
Dużo gości, a więc dużo opowieści, siedzenia przy stole, za stołem, wspominki, dużo śmiechu, choć czasem i łezka się zakręci.
Dużo mejli, ale z racji gości nie odpisywałam na bieżąco, więc się nagromadziło. Dziś od rana jestem pańcią biurową. Odpisuję, układam , przestawiam, potwierdzam, negocjuję, segreguję, zszywam, wysyłam, opłacam (także mandat za nieopłacenie parkingu, hehhe).
Laptop mi szwankuje, tzn. nie śmiga tak szybko jakbym chciała, więc Januszek buszuje w Internecie, by wyłapać odpowiednie dla mnie laptopowe parametry i zdecydować, co powinnam kupić. Jak ja nie lubię kupować i uczyć się od nowa! Jeśli jednak chcę być nowoczesna, powinnam się przełamać i nauczyć nowego.
Dużo zaproszeń, niektóre już nieważne. Przede mną targi książki we Wrocławiu, Łodzi. Prezentacje biblioteczne w Bibliotece Śląskiej, gdzie będę podpisywała swoje powieści.
Dużo redagowania. Nie będę gadać, by nie zapeszyć.
Dużo sprzątania. Ale, co tam. Pani Ilonka pomoże. Januszek też.
Dużo czytania. Stos książek się piętrzy. Właśnie skończyłam „Inne kolory” Orhana Pamuka, potężną księgę, będącą zapisem „chwil istnienia”, jak powiedziałaby Virginia Woolf. Myśli, obrazy, fragmenty życia, jakże innego niż moje, a jednak ileż podobieństw w nim znajduję. Na przykład taką myśl, że Pamuk nie nie próbuje za pomocą literatury zbawiać świata ( czyli nie ma w nim misji, jak u wielu), a jedynie przetrwać trudny dzień, a wszystkie dni są trudne, bo niełatwo lekko żyć.
Nie wszystko jest jednak takie uciążliwe, jakby się z pozoru wydawało.
Jesień, nawet deszczowa, też ma swoje uśmiechy.
Na przykład: wracałam z Danielkiem z przedszkola. Dowiedziałam się, że nie zjadł buraczków, bo są czerwone i głupie. Ucieszył się na widok wielkiej kałuży i dokonując czegoś, co psychologowie nazwaliby przeniesieniem, powiedział: – Babciu to jest bardzo duża kałuża, nie wolno do niej wchodzić, ani tupać, ale…ja ci pozwalam!
I tym to sposobem przekonałam się, że tylko na młode pokolenie trzeba liczyć. I z nimi trzymać.
2 komentarze
Pani Marto, a jesli to mlode pokolenie wezmie przyklad ze starszego pokolenia ? Na przyklad w tramwaju jedzie w zaduchu i nieswiezym, delikatnie mowiac, powietrzu i to mlode pokolenie i nie otworzy okna i kisi sie w zapaszkach rozmaitych; gdy uchylam okno, to patrza ze zdziwieniem.
To teraz tylko czekać jak Danielek wyrośnie i będzie na Woodstocku w błocie się tarzał, może sobie wspomni to wydarzenie, że babcia pozwoliła 🙂