Słońce, góry i szpak
Od soboty jestem w Beskidach, wLipowej koło Żywca.
W kotlince takiej, że nie widaćnic prócz zieleni. Jeśli chcę popatrzeć na Skrzyczne w całości, muszę wejść nawzgórze. Od tygodnia jest upał, żar po prostu. Dobrze trafiłam, bo nadmorzem chłodniej. A miałam być nad morzem, tyle, że życie zmieniło scenariusz.Może więc nie ma tego złego, co by na dobre nie wyszło. Janusz wychodzi oświcie, by łazić po górach i dolinach. Mnie na to nikt nie namówi. Góry podziwiaćlubię z tarasu. Ten pobyt zaplanowałam jako totalny reset, polegający należeniu do góry dnem. Aktywna będę „potem”. Potem – słowo, w którym mój wnuk,Adaś, widzi tylko nadzieję.
Najprzyjemniejsza chwila: około6.30 wychodzę na nasłoneczniony, ale i ocieniony drzewami taras, zasiadam podparasolem z filiżanką kawy i słucham piejących kogutów.
Mordek wybiega w łąkę.
Januszza pół godziny wróci ze świeżymibułeczkami.
Mordek układa się obokmoich stóp.
Nie odstępuje mnie na krok.
To pies znaleziony i choć od 12lat jest ze mną, ciągle biedaczek myśli, że obce miejsce jest po to, by goporzucić.
Czekam na szpaka.
Wyłazi pochwili od strony swojego drzewa, przechodzi wystrzyżony trawnik i po prawejstronie podwórca, pod płotem, gdzie trawa gęsta, krzewy i zarośla, zawzięciekopie, a potem wraca z łupem, czyli robalami. Idzie dumny. Nie boi się. Mordek gopolubił, ani drgnie, jakby wiedział, że każdy ma pilnować swego.
On mnie, szpak robali, ja swojejciszy o poranku.
Może tak jest, że przeszłość totylko wspomnienie, przyszłość to pudełko pełne iluzji, więc żyć trzeba teraz,ciesząc się, że słońce, że mniej boli, że szpak, że zieleń, że motyle. Żeksiążka. O, właśnie. Skończyłam czytać „koniec jest moim początkiem” TizianoTerzaniego.
2 komentarze
Pani Marto, tez mialam przywilej znalezienia psa … … Nie ma Go ze mna – umarl. Byl przy mnie przez 5 lat. Wiele nauczylam sie od Niego, wiele naprawde zobaczylam.Byloby dobrze, aby ta zla przeszlosc byla tylko wspomnieniem, pewnie, ale czy to tak jest, czy moze byc ? Ciagle wierze, ze TAK.
Ciesz się z tego, że „mniej boli”, bo mnie od wczoraj boli; wykręciłam sobie lewą kostkę wczoraj wieczorem nad morzem. Byłam z tym co wiesz, kolega z podstawówki. Wczoraj fason trzymałam, ale w nocy ból nie do opisania. Nóżka moja do rana zmieniła się w baleron; nóżka w postaci balerona by mi nie przeszkadza gdyby nie bolała. A ta bol; upierdliwa jakaś jest, jakby nie znała swojej właścicielki. Dzieciątko moje młodsze jak zobaczyło moją nogę, to zawiozło mnie dzisiaj do szpitala. Diagnoza mnie uspokoiła: kości całe i tylko jakieś ścięgna poszły oraz jest krwiak co boli. Uważaj jak chodzisz po nieznanym terenie. Mój teren wczorajszy był mi znany, ale chwila nieuwagi i mam trzy tygodnie przed sobą w charakterze rekonwalecentki własnej nogi. Pa, Iza