Rutyna zabija
Niby teoretycznie wiadomo, że niejesteśmy po to, by spełniać oczekiwania innych, a jednak często je spełniamy,by…się przypodobać, nie wpaść w konflikt, być lubianym. I bynajmniej nie myślęo udawaniu kogoś innego, ale o wychodzeniu naprzeciw, by zadowolić drugiego.
Bywateż, szczególnie w relacji rodzic-dziecko, że dla tzw. dobra dziecka rodzicezaplanują mu przyszłość i roszczą, by spełniło ich oczekiwanie. Aby zasłużyć napochwałę, na miłość, dziecko potrafi dużo spełnić, czasem wbrew sobie. Nagrodyw postaci głasków (słowami, rzeczami, uśmiechem, zadowoleniem) rekompensują dopewnego momentu posłuszeństwo.
Potem przychodzi przebudzenie.
Nagle się okazuje, że bycielekarzem, prawnikiem, nauczycielem nijak nam nie pasuje.
Najwygodniej zrzucić winę narodziców, bo kazali, bo wybrali i oczekiwali.
Można też inaczej: wziąć los wswoje ręce.
Będzie ciężko.
Twoi rówieśnicy już będą nastanowiskach, a ty dalej szukasz drogi.
Może będą cię obgadywać, bo niewiesz, czego chcesz.
Ale Ty już wiesz.
Szukasz własnej drogi.
I pamiętaj, że tamten czasminiony nie jest stracony.
To są Twoje doświadczenia, którezaprocentują, jeśli zechcesz.
Lubię powtarzać za Exupery`m, że„idąc prosto do celu, nie zajdzie się daleko”.
Może i szybko się ten celosiągnie.
Ale ile ważnych rzeczy nasominie, kiedy tak z klapkami na oczach będziemy widzieć tylko horyzont, a tamcel upragniony. Przecież po drodze, na prawo są krajobrazy, a na lewo dziełasztuki (albo i coś innego). Czasem warto zboczyć z głównej drogi na ścieżkę.Zatrzymać się.
U nas ciągle jeszcze popularnejest myślenie, że zawód zdobywa się jeden na całe życie.
I pracuje się w nim do emerytury.
Zmiany są trudne, ale rozwijająpod każdym względem.
I to dotyczy nie tylko zawodu.
Rutyna zabija.
21 komentarzy
Powtórzę raz jeszcze: RUTYNA ZABIJA!Dzielę się tutaj swoimi doświadczeniami.Jeśli nawet mówię ogólnie, to jednak poprzez pryzmat własnych doświadczeń.Dodam jeszcze:pani Iwona nie musi się ze mną zgadzać. Niech napisze swoją ksiązkę, w której wypowie swoje poglądy. Może ktoś ją przeczyta. Może znajdzie swoich wyznawców.
Całe szczęście, Pani Marto, iż Pani mówi głośno o takich sprawach, jak , hm … , jakby to w skrócie powiedzieć, ale chyba o NORMALNOŚCI po prostu, i może ludzie, którzy mają możliwość decydowania przeczytają Pani wypowiedzi, a może i nasze komentarze i wezmą je pod uwagę, aby tak się stało.
Panie Jarosławie, chyba Pan się pomylił. Jesli Pan trzyma ze mną to jak moze Pan trzymac z panią Iwoną, która mysli, ze mnie szatan opętał. Byłoby nam wtedy nie po drodze. Proszę zerknąc w swój komentarz.Serdecznie Pana pozdrawiam.
Tak Pani Martuniu,mialem na mysli Ize.Przepraszam bardzo.Zreszta poprzedni komentarz moj wskazywal na to.Oczywiscie,ze jestesmy na tej samej sciezce:Alez blad popelnilem. Pozdrawiam Pani Marto.Iza pozdrawiam Ciebie i oczywiscie ciesze sie,ze trzymasz ze mna , dziekuje.Wybaczysz pomylke?
No, nareszcie! „Przyznaj się, masz darowane”- tym jednym zdaniem wychowałam dwóch synów na fajnych mężczyzn, bo „skryptu rodzinnego” odnośnie hodowli chłopaków nie miałam. Ten „skrypt rodzinny” pochodzi od Marty. Pa, Iza.
Oczywiście pozdrawiam Pana serdecznie i cieszę się, że jesteśmy razem. Pa, Iza.
Blubell, Moniko, Izo, dziękuję.