Toast za poezję
Bohaterowie mojego opowiadaniaPPPP często wznoszą toast „za metaforę”. Podobnie zachowuję się w gronieprzyjaciół, choć ilość toastów w ciągu jednego spotkania jest już odwrotnieproporcjonalna do naszego wieku.
Dlaczego jesteśmy wierni temutoastowi?
Bo to najpiękniejszy toast, jakiznam.
Bo jedynym i niepodważalnymdowodem istnienia człowieka jest poezja. Tak powiedział Luis Cardoza y Aragón.Przypomniał o tym Gabriel Garcia Marquez w czasie bankietu wydanego na cześć laureatówNagrody Nobla w roku 1982.
Podobnie myślał Josif Brodski,czemu dal wyraz w eseju „Nieskromna propozycja”.
Czytam teraz mowy wygłaszaneprzez Marqueza, z różnych okazji, zebrane w książce „Nie wygłoszę tu mowy”. Takponoć powiedział 17-letni Marquez, próbując uniknąć zwyczaju publicznychprzemówień. Tymczasem życie napisało inny scenariusz. Mów wygłosił pisarz wiele,udowadniając tym samym, że i w tym gatunku jest mistrzem.
Czytam je z zapartym tchem, śledzącz tej perspektywy biografię pisarza. Czytam po jednej mowie dziennie,by na dłużej starczyło.
Niedawno skończyłam pisać esej oCortazarze, nadając mu tytuł „Ten kochany, niemodny kronopio”. Zastanawiam się w nim nad mechanizmem „odchodzenia” w nieświadomość czytelniczą pisarzy, którymi zachwycał sięświat. U Marqueza znajduję mowę „Argentyńczyk,którego pokochał świat”.
Idole budzą szacunek, podziw, sympatię i zazdrość –pisze Marquez. Cortazar budził jeszcze uwielbienie. Pisarz wspomina spotkania zCortazarem, swoje onieśmielenie, kiedy go pierwszy raz słuchał i nie miał odwagipodejść.
„Ponieważ dane mi było go poznać i pokochać, powstrzymywałem się przedlamentami i elegiami na śmierć Julio Cortazara./…/ Wolę myśleć o nim tak, jakbyon tego chciał – ciesząc się ogromnie, że żył, radując się wielce, że dane migo było poznać, i wyrażając wdzięczność, że zostawił światu dzieło być możeniedokończone, ale piękne i niezniszczalne, jak wspomnienie o nim samym”.
Przypominam sobie własne uwielbienie dla Cortazara. I własną nieśmiałość wobec niego i jego genialnej tłumaczki, Zofii Chądzyńskiej. Do Cortazara nie odważyłam się napisać, do Chądzyńskiej tak, co zaowocowało listami i rozmowami.
Och, nieśmiałość, takie słowo.
Książkę dostałam w prezencie odcórki, Agatki.
A od Madzi nowe pióro, którymwypisuję złote myśli Marqueza.
Piękne prezenty, córeczki.
7 komentarzy
Wczesne rano,a juz zachwycam sie Pani tekstem i z upodobaniem czytam.Och,tak! Cortazar.To dzieki Pani poznalem jego ksiazki,chocby tylko Rayuela(Gra w klasy).Piekna powiesc.Pozdrawiam serdecznie i zycze milego dnia.A co do niesmialosci to ma Pani racje Pani Martuniu.Przelamanie jej czesto daje wspaniale efekty.
Dzień dobry, panie Jarosławie. U nas śnieg z deszczem pada, ciemno, ponuro, a Pana słowa jak rumianek na moją duszę.
Za Metaforę na ten Nowy Rok!!!
Pani Marto, pare refleksji przychodzi na mysl po przeczytaniu Pani wpisu:wymienia Pani slowo „niesmialosc” – dla mnie ma ono urok, jak i wiele rzeczywistosci, ktore ze soba przynosi. Dodalabym tu jeszcze ze swojej strony „skromnosc” – takie staromodne wydaje sie, choc pewnie to nie calkiem tak jest. Ale oba te slowa i POSTAWY z nimi zwiazane sa raczej niemodne; szeroki swiat ich nie aprobuje, sa raczej uwazane za feler i zawade, prawda ?Nastepnie : poezja i istnienie. Jedno naklada sie na drugie, tak … I znow przypominaja mi sie niedawno czytane eseje Adama Zagajewskiego „Lekka przesada”; pan Zagajewski jakby dla zlapania kroku z tym „realnym” (?) swiatem dystansuje sie czasem od poezji przywolujac slowa swojego Ojca, ktory wyrazil sie o niej wlasnie : „lekka przesada”. Dla mnie zycie bez czytania poezji jest trudno wyobrazalne. Czytam wlasnie najnowszy tomik Julii Hartwig i rozpamietuje wiersz „Sekrety” – ostatnie dwa wersy brzmia (cytuje z pamieci, ale raczej dokladnie, mam nadzieje): Prawda jest jednym z najwiekszych sekretowdo ktorego nie mamy dostepuAle chyba nie zgodzilabym sie z takim zdaniem …. ….. ….
A ja, podpisuję się – obiema rękami, pod tym, co napisała – w swoim tomiku, Julia Hartwig.Pozdrawiam, Krystyna
Blubell: Mamy dostęp do prawdy – SWOJEJ.
I jeszcze : metafora. Zawsze patrze na ile sprawdzalna jest metafora, i przewaznie znajduje odpowiedz, ktora lubie mniej lub bardziej, ale jakas odpowiedz i ta sprawdzalnosc jakby realna przychodza.