Sukienka i inne dolegliwości
Z dolegliwości po napisaniu książki „leczę”się po babsku. Postanowiłam kupić sukienkę. Kiedyś je z upodobaniem nosiłam.Sukienka, sandałki, pończochy – atrybuty kobiecości.
W klasycznych sukienkachnajlepiej się wygląda, kiedy się ma młodzieńczą figurę. Mój problem polega natym, że jak sukienka leży dobrze na biodrach i w talii, to nie dopina siębiuście. Dlatego najczęściej kupowałam garsonki, bo mogłam kupić mniejszy dół iwiększą górę.
Dziś jednak nie chciałam zrezygnowaćz przymierzonej sukienki, granatowej z białymi aplikacjami, styl Coco Chanel.
Góra leżała świetnie, w biodrachsukienka była zdecydowanie za luźna.
Sukienka była na podszewce,idealnie wykończona. Trzeba by rozpruwać i jedno, i drugie. Biłam się z myślami, ale postanowiłamzanieść do krawcowej, bez względu na to, jaką minę miałaby zrobić. A wtedysprzedawczyni powiedziała, że mają swoją krawcową, która jak trzeba, to iposzerzy.
Tak więc dzisiaj doszłam do wniosku, żenie ma złych figur, są tylko źle uszyte sukienki.
I tego będę się trzymać.
2 komentarze
A mogłoby być inaczej? Niet! Jak oni te sukienki szyją?! Ach, ta dzisiejsza młodzież… ;-P
Tak, to prawda, Pani Marto, jest wiele zle uszytych sukienek, bo krawcowa powinna szyc „z glowa”, a nie ot tak, niechlujnie, po prostu. Niestety, tych madrych krawcowych jest nie tak wiele … W ogole to sadze, ze kobiety sa lepszymi krawcowymi od mezczyzn. A juz dla kobiet, to nie masz jak krawcowa jest tez kobieta ! Ubranie ma pokazac lekkosc bytu, uskrzydlic, a jednoczesnie byc wygodne.