10 października odwiedziła Jaworzno Pani Marta Fox, pisarka, poetka, autorka kilkudziesięciu powieści i niezliczonej liczby wierszy. Dziś trudno o wielkie zainteresowanie poezją, bo albo to ona nie w modzie, albo często wstydzimy sie jej, uważany ją za nie jazzy, nie trendy, nie cool…
Oczywiście nie wszyscy.
Są tacy, którzy na sam dźwięk słowa „poezja” popadają w swoisty nastój chłonąć ją, jak słoneczne promienie na wiosnę. Czasem warto skosztować jej, aby przekonać się, że ona nie gryzie, nie parzy, ani nie przypina łatki niepoprawnego romantyka. Czasem tylko zawstydza, bo mówi o rzeczach, które w nas tkwią, a których codziennym językiem nie ujawniamy światu. Może być bardzo symboliczna, zrozumiała po bardzo głębokiej analizie, a może być prosta, co nie znaczy banalna, uderzająca w nas natychmiast po pierwszych wersach.
Taka jest poezja Marty Fox, która przeczytała kilka swoich poruszających erotyków, czym zachwyciła przybyłych na spotkanie.
Bo jak nie zachwycić się takimi kilkoma wersami:
Kiedy wychodzisz z domu
nie zapomnij powiedzieć że
kochasz
Cóż z tego że powtarzałeś
wielekroć i że wiem
Może właśnie wtedy usłyszę
to po raz ostatni
Może
Natychmiast po ich usłyszeniu przychodzi na myśl Horacy i Jego „Carpe diem” zawarte w słowach „Chwytaj dzień, bo przecież nikt się nie dowie, jaką nam przyszłość zgotują bogowie…” A czy natychmiast po tym nie myślimy o Księdzu Twardowskim i o Jego wersecie: „Spieszmy sie kochać ludzi, tak szybko odchodzą…”?
A czy nie znaczy to tego samego, co „Żyj tak, jakby każdy dzień miał być Twoim Ostatnim”?
Marta Fox jest wyjątkowa. Nie tylko jako pisarka i nie tylko jako poetka.
Przywożąc z sobą kilka powieści i tomików wierszy opowiedziała o tym, jak tworzy, jak pisze, jak poznaje komponuje i scala dzieje swoich bohaterów, zanim zostaną one otoczone dwiema twardymi okładkami i znajdą się na półkach księgarń.
Poznając tajniki warsztatu tak popularnej pisarki, dowiadujemy się, dlaczego jedni autorzy są czytani chętnie, a książki innych pokrywa kurz.
Bo nie wystarczy wymyślić jakiejś historii, nie wystarczy połączyć dziejów postaci w całość. Najważniejsze są szczegóły, których pochłonięci akcją nie zauważamy, a decydują one o uprawdopodobnieniu wszystkiego, co się w powieści dzieje.
Usłyszeliśmy o tym, jak Marta Fox wkrada się w życie realnych osób, których albo historię, albo zawód, albo chorobę, czy szczególne przeżycie obserwuje, poznaje, uczy się, aby potem zachowanie bohaterów powieści, ich cechy osobowości, a nawet choroby, nie okazały się wydumane, nierealne. Jak aktor, który ma zagrać w filmie przestępcę, spędza często długie miesiące wśród skazańców, a jeśli ma zagrać księdza, poznaje duchownych i uczy się ich gestów, sposobu bycia, tak Marta Fox poznaje ludzi mogących nadać jej książkowej „obsadzie” cechy jak najbardziej prawdopodobne. Z tego też powodu, dochodzi wśród czytelników do prób identyfikacji „pierwowzorów”, a nawet utożsamiania Jej samej z postaciami fikcyjnymi.
Marta Fox obserwuje wszystko dokoła nie tylko wtedy, kiedy zada sobie temat powieści. Obserwuje nieustannie. Notuje w pamięci obrazy, zdarzenia, epizody, które czasem bardzo długo „na dnie szuflady leżą” i czekają na swój czas.
Raz prędzej, raz później następuje moment, w którym nagle odzywa się wspomnienie i powstaje nowa historia, albo nowy wiersz.
Marta Fox nie potrafi być osobą skrytą, nieszczerą, nawet wobec osób zupełnie jej nieznanych. Do księgarni przybyli i młodzi, i nestorzy, których widziała po raz pierwszy, a mimo to opowiedziała kilka bardzo intymnych, osobistych epizodów ze swojego życia. I nie brzmiały one wcale jak coś wstydliwego, z czym trzeba się kryć przed światem. Zasługa to niesłychanej umiejętności przekazywania uczuć i malowania słowem. Wszystko można opowiedzieć na niezliczoną ilość sposobów. Każdy znich będzie dla każdego zrozumiały, ale nieczęsto mamy możliwość posłuchania kogoś, kto ma tak wielkie wyczucie, tak starannie dobiera słowa, intonuje zdania, że nawet najbardziej nieskromne zwierzenia stają się zwykłą niewinną opowiastką.
Aby doświadczyć podobnych odczuć wystarczy zagłębić się w literaturę stworzoną przez pisarkę, wystarczy zajrzeć do tomiku wierszy. Jest pewne niebezpieczeństwo, że stwierdzimy marność, ubogość naszego języka, w zetknięciu z tak płynnym, zacnym, stwierdzenia, że my tak nie potrafimy. Ale możemy cieszyć się z porywów serca, jakie lektura Marty Fox w nas wyzwala.
Portal” www.moje jaworzno.pl
3 komentarze
Jestem dumny z Pani,Pani Marto.Jestem dumny tutaj na emigracji,jestem dumny.Warto bylo Pania poznac.Lza w oku sie blyszczy.Pozdrawiam.
Buźka, miło mi, ze Pan to mówi.
już sama nazwa księgarni niezwykła…Kobieto Niezwyczajna, pozdrawiam gorąco z chaty mej ciepłej 🙂