Moja wiosenna codzienność wczęściach (2)
Wiosna Literacka w Słupsku była wtym roku wyjątkowa. Dlaczego? Po pierwsze dlatego, że spotkania przyniosły miwiele wzruszeń. Nie dość, że były świetnie przygotowane organizacyjnie (wystawyksiążek, gazetki, cytaty z powieści, z wierszy, aranżacje plastyczne,recytacje), to i rozmowy z Czytelnikami utwierdzały mnie w tym, że moje książkisą lubiane i najprawdziwiej, czyli wnikliwie, uważnie czytane. Kiedy podeszłado mnie Czytelniczka z „Kobietą zaklętą w kamień”, upstrzoną żółtymi karteczkami,na których wypisywała sobie zdania z tejże powieści, to przez chwilę myślałam,że to nie o mnie chodzi, tylko o kogoś bardzo ważnego, bo ja tak robię zksiążkami innych twórców, jeśli mnie urzekli.
Uczestnicy tegorocznej Wiosnymieszkali w hotelu „Piast”, w samym centrum Słupska. Spotykaliśmy się przyobiedzie i kolacji. Nie zawsze przy śniadaniu, bo niektórzy wyjeżdżali naspotkanie o świcie. Być może ten ogromny, okrągły stół, przy którym biesiadowaliśmy,klimat hotelowej restauracji, świetne jedzonko, uprzejma obsługa scaliły nas dotego stopnia, że poczuliśmy się, jak na przyjęciu w gronie dawno niewidzianych przyjaciół, za którymitęskniliśmy przez cały rok. Nie wiem, jak Basia Kosmowska i Jola Nitkowska-Węglarz,ale ja czułam się jak dziewczynka, otoczona inteligentnymi, życzliwymi kolegamio wielkim poczuciu humoru (Paweł Beręsewicz, Daniel Odija, Michał Ogórek, TomekTrojanowski).
Opowiadaliśmy o spotkaniach, osobie, o innych (zawsze życzliwie). Paweł i Tomasz popołudniami biegali poplaży w Ustce. Raz pojechałyśmy z nimi, Basia i ja. Dzięki temu spędziłam zBasią całe trzy godziny na spacerze i pogaduszkach w knajpce na plaży.
Dbała o nas Agata Szklarkowska iMariola Łukasiuk (Biblioteka Pedagogiczna w Słupsku), dla których ta imprezajest nie tylko wykonywaną pracą, ale i kawałkiem własnego życia, to widać.
Zadziwia mnie też młodzież. Mamszczęście: wszędzie spotykam wrażliwych, mądrych ludzi, dzięki którym nie mogęuwierzyć, że Polska nie czyta. Skądinąd, jak to możliwe, że coraz mniej ludziczyta, a coraz więcej książek się sprzedaje i drukuje (statystyka).
W Słupsku zaszalałam i spędziłamjedną noc w łóżku z moją nową książką, którą Wydawnictwo Literackie przysłałomi do korekty autorskiej (na wczoraj). „Zuzanna nie istnieje” już jest wzapowiedziach na stronie wydawnictwa (czerwiec).
Stęskniłam się za córkami, zawnukami, więc zdecydowałam, że nie spędzę dnia w pociągu. Pojechałam nocą (sleeping)i w ten sposób całą sobotę pławiłam się w domowych pieleszach, a nazajutrz bawiłam się z wnukami nie tylko w piaskownicy.
W najbliższy poniedziałekprowadzę w katowickiej bibliotece spotkanie z Aleksandrą Żiółkowską-Bohem,pisarką, w latach 70-tych asystentką i sekretarką Melchiora Wańkowicza, autorkąksiążek o Wańkowiczu, także innego gatunku. Autorka mieszka w USA, więc towyjątkowa okazja, by porozmawiać – zapraszam Czytelników z Katowic i okolicy.
Z Basią Kosmowską na plaży w Ustce.
11 komentarzy
Ślicznie wyglądacie! Uwielbiam Was, ale nie za urodę, bom nie facet.
Wandulinko, Jarosław Cię pozdrawia na tym blogu. Wyglądamy rozwichrzone, ale to dobre słowo dla nas. Bo takie bylysmy i to nie tylko z powodu wiatru.
Pani Marto,Pani Marto Wiosniana jakze szczesliwie i ciekawie.Nic wiecej nie moge wyrazic tylko to,ze Radosc jak dzielimy to mnozymy. Pozdrawiam goraco z Hiszpanii Pania,Pani Martuniu i Krysie z Wielkopolski i Pania Wandulinke.
Panie Jarosławie, dawno tu Pana nie bylo, milo, ze Pan jest. Serdeczności. U mnie dziś słońce.
Wiosenna szata graficzna! 🙂
Dziękuję, nareszcie ktos zauwazyl zmianę koloru bloga!
Marto! – oglądając Was obie nad morzem w Ustce, z której 2 dni temu wróciliśmy, czuję się – tak, jakbym tam z Wami była. Spacerowaliśmy po tej samej plaży, i troszkę mi to – rekompensuje żal, że nie udało nam się tydzień wcześniej tam pojechać.Pozdrawiam, K.PS. Dziękuję serdecznie za pozdrowienia – Jarku!
wiatr we włosach – cudownie… tylko tej pięknej czerwonej spódnicy mi brak…. 😉 buziaki i serdeczności 😉
Panie Jarosławie, i nawzajem.Martusiu, w nowych barwach blogowych też jest Ci do twarzy, chociaż kojarzysz mi się głównie z czerwienią. To fajne zjawisko, być kojarzonym z tonacją kolorystyczną. Ja lubię być w fioletach, ale nie na skalę uwielbianą przez B. Wachowicz.
Pani Martuniu,ja zawsze jestem. Czytam,nie zawsze komentuje bo Panie,Dziewczyny,las Senioras,Senioritas tak pieknie szaleja na blogu,ze coz ja tam moglbym jeszcze wtracic. Tylko cieszyc sie…a nowa szata graficzna super,podoba sie.Ciesze sie,ze sloneczko na polskim niebie dzis,bo u Pani,Pani Marto, to sloneczko na twarzy zawsze jest.Pozdrawiam-jestem-Dziekuje.
Dostałam od pani dwie książki Karolina XL oraz Iza Anoreczka 😉 Jestem na 50 str. Karolina XL .. teraz rozumiem o czym pani mówiła ”że Karolina źle zrobiła bo wsiadło do tego chłopaka ” dziś niedawno zaczęłam czytac i mam zamiar dziś skończyć .. Bardzo panią lubię jutro przeczytam, Izę Anoreczke 😉 i Paulina w orbicie kotów ponieważ przeczytałam już ’ Kaśkę Podrywaczkę ’ .. W wakacje tak zagospodaruję sb czas abym mogła więcej .Czekam na pojawienie się w kięgarniach pani nowej ksiązki 😉 Napewno ją przeczytam . Jest pani moją ulubioną pisarką , ponieważ pani ksiązki są bardzo pouczające . Pozdrawiam. dziewczyna z Krasocina 😉