List od Czytelniczki
taki, że ściska
Fragmenty listu kopiuję za zgodą Czytelniczki.
Wzruszyłam się.
To ja DZIĘKUJĘ, Sabino. Za to, że zechciałaś się ze mną podzielić refleksjami, napisać o swoim życiu. Dla takiego listu, wiem, warto mi dalej pisać.
Temat: Czasem warto odłożyć coś na później
Pani Marto, 21 lutego2010 roku to była niedziela zaczęłam czytać Pani
książkę „Kobieta zaklęta w kamień „, świeciło słońce, choć dzień byłchłodny.
Mój tata był bardzo nerwowy bo następnego dnia miał jechać do szpitala i miał złe przeczucia … Ja czułam podobnie, czułam strach i pewność, że ta
niedziela jest ostatnią bez świadomości tego, co tacie jest…
24 lutego 2010 roku przeczucia się potwierdziły: rak cholerstwo okropne,
złośliwy nowotwór płuc.
Od tamtej niedzieli już do książki nie zajrzałam, bałam się i pomyślałam, że
mam na co dzień to, co spotkało Emilię bo po przeczytaniu kilkunastu stron wiadomo było, że choroba to choroba, nieważne jaka ….a to miała być teraz moja codzienność.
Dziś mija ponad rok a ja dopiero dziś skończyłam czytać „Kobietę”…i chce podziękować.
Za co… proszę przeczytać:
Tak się przejęłam losem Emilii i jej syna Alana ze zasnąć niemogłam bo
tez mam syna 3 letniego;) i łzy popłynęły mi po policzku, nie umiem sobie
wyobrazić tego, ze kiedyś mój syn wyjechałby daleko, poczułam ból EMILII.
Ale, hm, nie warto obracać się wstecz i myśleć o przeszłości i przyszłości mieć żal…
Te słowa sobie powtarzałam zasypiając…
Gdy zasnęłam miałam koszmar! Nie będę opisywać, co mi się śniło. Ale to
miało związek z książką, bo bardzo ją przeżywałam. Obudziłam wystraszona, przerażona, na szczęście mój mąż zdążył wrócić z drugiej zmiany z pracy i był obok … pogłaskał mnie i zapewniał, że to tylko sen.
Alan i Emilia utkwili w mej głowie, strasznie przeżywam każdą Pani książkę, tym razem było podobnie ….
Ale najpotężniejszy morał tego okropnego snu jest zupełnie inny.
Sen ,,miał drugie dno”, tak jak pani książka… w podświadomościchodziło
o to, by się nie kłócić, nie mieć żalu, zawsze wybaczać i dawać drugą może i kolejną szansę. W Pani książce też o to chodzi.
I właśnie ten sen i Pani książka pchnęły mnie dalej.
Napisałam smsa dobrata, z którym byłam pokłócona od 4 miesięcy, a który dziś, 5 marca ma imieniny, ADRIAN. Napisałam, że go za wszystko przepraszam i że upiekę mu ciacho drożdżowe z budyniem, na zgodę;) napisałam mu życzenia. Podziękowałi się zgodził;) może to prymitywny sposób na pogodzenie, ale później przyszedł, przytulił mnie i powiedział mamie, która była obok: dziś moja siostramnie przeprosiła;)
Teraz czuje się lekko na duszy i serce „mniej waży” bez tegociężaru…
Długa to może opowieść, ale naprawdę dziękuję, że mi Pani pomogła, i dziękuje że takie książki …
Dziękuje Pani że Pani jest;)
Dziś na wieczornej mszy dziękowałam Bogu za Panią, za to że Pani tak pięknie pisze i prosiłam o siłę dla Pani i pani twórczości, by powstawały kolejne, czyniące cuda słowa, które zawierają Pani książki…
Czytając myślałam sobie, ze książki są naprawdę lepsze od czegokolwiek, bo wszystko inne można podrobić, na przykład muzykę ściągnąć z netu, okradać artystów, a Pani książki nie można podrobić, przynajmniej taki misię wydaje;)
Myślę o PANI często i obdarzam Panią swoja modlitwą.
DZIĘKUJĘ.
z Panam Bogiem
pozdrawiam
Sabina z Lubasza 😉
2 komentarze
Wzruszyłam się.
też się wzruszylam! I tez uważam ,ze pisze Pani po prostu świetnie! Serdeczności dla obu Pań! Benka:)***