On w życie wchodził jak w głęboki las
Wracam z parkingu w śniegu pokolana.
Telefonuję do córki. Wróciła szczęśliwie.
Opowiada: 80 km – 3 godziny,kilka wypadków po drodze, samochody tańczyły. Jeden odwrócił się w poprzek,zahaczył o barierkę i odpadł mu zderzak, a ja myślałam, że to potrącony piespodskoczył w powietrzu i przystanęłam, włączając awaryjne, bo trzeba psaratować.
Już przed domem. Grupa kobietwychodzi z aerobiku, który odbywa się w klubie, na parterze. Drzwi do klubumają kratę i kiedy Janusz słyszy podskakujące w rytm muzyki kobiety, zawsze maochotę zaryglować tę kratę, a potem patrzeć z boku, jak baby nie mogą wyjść.Janusz, ten chłopiec.
Nie mów na starego facetachłopiec, powiedziała kiedyś córka, to okropne. Nie okropne, mówię, tylkokochane.
Kobiety rozgadane, jazgoczące. Ata Stalińska to mało oczu nie wydrapała tej drugiej, jak jej tam. A ta mała towygrała, bo był przekręt, słyszałaś?
Mijam je (kaptur kożuszka nagłowie), odwracam się i mówię:
Zbyszek Jerzyna umarł.
Kto?
Jerzyna, powtarzam, Zbyszek.
Kiedy? – pyta jedna.
Dziś rano, o 9., mówię.
Milczą przez chwilę. Z którejedycji, pyta druga. Nie z edycji, mówię, z orientacji Hybrydy. Poeta, dodaję.Pisał tak: „przyjdzie taka pora i będziesz jak chłop, który z pola pozbierałkamienie, aby mieć lżejszą śmierć”.
Odchodzę, kaptur na głowie.
Znasz ją? Nie, ale to chyba tapsychiczna żona prokuratora, łazi i każdego zaczepia.
Zbyszek Jerzyna. Poeta. Naprawdępoeta. Wielki poeta. Młode pokolenie go nie zna.
Filozof, myśliciel.Liryk. Kiedyprzed wielu laty obradowaliśmy nad zawartością kolejnego numeru „Integracji”,otwierał drzwi, machał ręką, jakby nas przekreślał i mówił: Czytajcie Manna,czytajcie Manna.
Kiedyś, w Białobrzegach, na sesji „O sztukę czasu, w którymżyjemy”, zerwała się silna wichura. Przedoknem stał Zbyszek. I nagle się zerwał i podbiegł do baru. W tym czasie oknorunęło na ziemię, razem z futryną Gdyby tam stał, mogłoby się to skończyć tragicznie.
Coś miszeptało z prawa, podejdź do baru, do baru, a z lewa mi szeptało, nie podchodź,bo jeszcze nie ma 13.,nie dadzą ci nawet pół kieliszka wódki, z prawa szeptało,idź, idź. I posłuchałem, i żyję. I co z tego, że nie ma 13.
Kiedyś pożyczył ode mnie jakiśgrosz.
Minęło pół roku, spotykamy się przypadkowo na Krakowskim Przedmieściu, aZbyszek wymachuje papierkiem. Jestem ci winien, oddaję.
Ale nie tylko za to go kochamy.
5 komentarzy
Tak, tylko psychiczne rozczulają się nad śmiercią poetów. W życiu praawdziwe sa tylko smierci bohaterów seriali.
Pozerstwo i obłuda. Pewnie lepiej by było jakby te panie rozmawialy o pierdzeniu – wtedy wzbudziłyby szacunek pani Marty.( Odsyłam do obrzydliwego wpisu z poprzednich dni. „Wielka wrażliwość”.)
Święta!, co się modli pod figurą
…bo życie toczy się na zimnym, płaskim ekranie… nie wiem dlaczego? Może jesteśmy coraz większymi tchórzami… Nie potrafimy zaakceptować życia z jego bolesną stroną… W telewizorze jest prościej, jaśniej, bardziej kolorowo….Łatwiej jest żyć cudzym życiem…
i Gabriela Kownacka umarła dziś..