Informacja dla uczestników spotkania z twórczego pisania
Proszę wybaczyć,że zamieszczam informacje dla wybranych, ale może przydadzą się też innymczytelnikom tego bloga.
Maja:
Tak trzymaj.To bardzo ciekawe, co mówisz. I w końcu znajdziesz kogoś, kto Cię usłyszy.
Alosza:
Dobrze. „Wkażdej kresce widzę twoją twarz”, ciekawa pointa.
Ania B.
„ Podobnogardło to miejsce, gdzie mieszka energia twórcza. Jeśli nie powiem, nie napiszęsłowa, kto przetka ten zapchany kanał, przez który mogłyby płynąć kolory”?
Karolina S.
Dużo w Tobieograniczeń, odrzucaj je po kolei, nie bój się.
Rak:
Najbardziejinteresujące wydawałyby mi się owe „czarne zakamarki”.
„Pijanawiatrem”
Dobresformułowanie: „bezimienna masa sobie bliskich istot”. Ogólnie za dużo patosu.Bardziej mnie interesuje to „nie mogę znaleźć szczoteczki” niż „zmywanie resztek własnegoistnienia”.
Sylver:
„Jestemkochana, ale nie kocham. Chyba jestem wadliwym towarem”.
To ciekawywątek, zgłębiaj go.
Monika B.
Jedynympytaniem, które mnie zatrzymało jest to: „Dlaczego budzimy się nad ranem i zlękiem spoglądamy na stojący przy łóżku budzik”.
K. Pix:
Dobrze siebie diagnozujesz,ale… pozbądź się ze swojego słownika słowa „generalnie”. Okropne słowo,okropne.
Inka Cz.
Ani trochę sięz Tobą nie zgadzam. Oczywiście możesz ponosić ofiary i brać przykład zRimbauda. Możesz liczyć na natchnienie. Przyjdzie albo nie przyjdzie. Możeszstawiać pisanie na piedestale, możesz się napuszać i nadymać, także widzieć wpisaniu misję. Wszystko możesz. Ja wolę po prostu, po trochu, powoli pisać 2strony dziennie, wedle wymyślonego wcześniej scenariusza, bez oczekiwania nawenę.
Nieobecny K.G:
Jest w tymcoś. Niepokój, klimat. Podoba mi się „modlitwa do twoich warg”.
Alicja:
Tak, zacznijmalować twarz – czyli podążaj w tym kierunku,w którym idziesz, bo nieźle tobrzmi.
Dżoana 13:
Jeślirzeczywiście masz swoją opowieść, to na co czekasz? Szukasz pretekstów, by jejnie opowiedzieć?
Mól Książkowy:
Częśćpoetycka, niestety, za bardzo rzewna, przegadana, nieciekawa. Natomiast część oszperaczu internetowym interesująca.
Natalia G.
Twoje fantasypoprawnie napisane. Ale…pisz o tym co wokół, a nie o starości, boś dziecięciemfajnym.
Jan W.
Jeśli pan chcenapisać książkę „moja paranoja”, to niech pan się bierze do pracy, a nie gada ochciejstwach. 2 strony dziennie, codziennie.
Krystian W.
Ciekawie, aleniech pan to skróci o połowę, wyrzucając wszystkie przymiotniki.
Tomasz G.
Wyrzućwszystkie górnolotne określenia. Pozostaw tylko konkrety.
Tommas:
Nabazgrane.Widzę, że pierwszy krok zrobiony. Odwagi, dalej.
Wit:
Kuchnia to świetny temat, rozwiń go.
Paulina:
„Wszystkorobię pod wiatr”. Fajnie powiedziane.
Anna A-J:
„Palce wierszyściskają chmury” – dobre. Dużo czytasz, widzę. Zrezygnuj tylko z określeń typu „zgłębiamlabirynt własnych myśli”, za bardzo nadęte.
Alex:
Tylko ostatniazwrotka, bo konkretna, reszta zanadto uwznioślone.
Anna R-Sz:
To dobrze, zepani ma dystans do siebie i siebie nie oszczędza. Dystans jest ostoją piękna,jak pisała Simone Weil.
Hairth (?):
Świetnepierwsze zdania: „Dokładnie od 12 minut nienawidzisz tego miasta. Przezostatnie 12 lat miało twoje serce nw wyłączność”) Reszta się rozłazi.
Ania W.:
Skrócić opołowę, skondensować.
5 komentarzy
Dziękuję pani Marto, długo czekałam na tę notatkę myśląc, że się już nie doczekam! Bardzo mi się podobało wszystko co pani mówiła wtedy w Sosnowcu, choć nie ze wszystkim się zgadzałam. Mam nadzieję, że jeszcze kiedyś uda mi się załapać na podobne spotkanie z panią – muszę być czujna, bo o tym dowiedziałam się kilka godzin przed. Bardzo dziękuję jeszcze raz za to, że podkreślała pani, że trzeba pisać codziennie. Wiem o tym, ale chyba musiałam usłyszeć to od kogoś innego. Teraz postanawiam się sama dla siebie poprawić i już więcej się nie lenić :)Pozdrawiam serdecznie
To było N. Więc Nairth. Dziękuję Pani bardzo. Zawsze, kiedy piszę podoba mi tylko się początek. Reszta zawsze się „rozłazi”, ale to chyba wina moich nieuporządkowanych myśli. Nie pierwszy raz słyszę, że mój tekst jest niespójny, ale nie mogę zrobić nic oprócz przyznania Pani racji i podjęcia prób poprawy. Pozdrawiam serdecznie.
Czy dobry wiersz musi mieć zgodną liczę sylab, głosek, wersów etc. Czy koniecznie zamknięty musi być w ciasne ramy, wyżej określone. Czy plątanine myśli i emocji spisanych na papierze, płynących prosto z naszego wnętrza nazwać mogę wierszem? Bardzo mnie to nurtuje, a niestety nigdy nie miałam okazji być uczestnikiem żadnego takiego spotkania. Gorąco liczę na odpowiedź ;))
Pani Marto, źle mnie pani zrozumiała. Ja nie postuluje odrzucenia codziennych ćwiczeń. Zdaję sobię sprawę, jak ważna jest codzienna praca nad jakością tekstu. Jednak (prosze wybaczyć, ale będę obstawać przy swoim 🙂 ) uważam, że tekst pisany bez tego, co górnolotnie zwykło nazywać się natchnieniem, jest jałowy. Nie ma duszy, nie ma w nim wyrazistych emocji. Jako pisarka na pewno czuła Pani niejednokrotnie ten niezwykły przypływ sił twórczych, kiedy nie liczy się nic, poza piorem i skrawkiem papieru. Słowa wtedy napisane mają jakaś niezwykłą moc, są szczególne, wyjątkowo łatwo wtedy układają się w zdania. Nie powiedziałam, że prawdziwy pisarz siedzi z załozonymi rękami i czeka aż coś go „natchnie”. Gdybym tak myslała, byłabym godna pożałowania, bo nie rozumiałabym, jak wazna jest mozolna praca nad sobą. Jednak to, co powiedziala Pani o pisaniu w określonych godzinach, stawiało pracę pisarza na równi z pracą księgowej albo sprzedawczyni z osiedlowego warzywniaka, pracujących od godziny X do godziny Y, bez przekonania, pasji i zaangażowania. A pisanie, tworzenie, jest zajęciem nieszablonowym, szczególnym, nie dającym się zamknąć w pewne określone ramy.Pisze Pani, że się napuszam i nadymam. To chyba zbyt duże słowa. W każdym razie nieodpowiednie, nie powinno się w ten sposób mówić do osób, które swoją zabawę w pisanie rozpoczęły niedawno. Bo wtedy już nie jest to owa „konstruktywan krytyka”, a zwyczajne miażdżenie. Bardzo miło mi jednak, że mojemu tekstowi poświęciła Pani najobszerniejszy komentarz. Stokroć bardziej cenne są te słowa krytyki, niż zdawkowa, jednozdaniowa uwaga.Żałuję tylko, że zwrociła pani uwagę na Pani treść, a nie na sposób, w jaki piszę. Chociaż pewnie jeden tekst, pisany naprędce, to zbyt mało by cokolwiek powiedzieć.Pozdrawiam, Inka 🙂
Pani Marto, źle mnie pani zrozumiała. Ja nie postuluje odrzucenia codziennych ćwiczeń. Zdaję sobię sprawę, jak ważna jest codzienna praca nad jakością tekstu. Jednak (prosze wybaczyć, ale będę obstawać przy swoim 🙂 ) uważam, że tekst pisany bez tego, co górnolotnie zwykło nazywać się natchnieniem, jest jałowy. Nie ma duszy, nie ma w nim wyrazistych emocji. Jako pisarka na pewno czuła Pani niejednokrotnie ten niezwykły przypływ sił twórczych, kiedy nie liczy się nic, poza piorem i skrawkiem papieru. Słowa wtedy napisane mają jakaś niezwykłą moc, są szczególne, wyjątkowo łatwo wtedy układają się w zdania. Nie powiedziałam, że prawdziwy pisarz siedzi z załozonymi rękami i czeka aż coś go „natchnie”. Gdybym tak myslała, byłabym godna pożałowania, bo nie rozumiałabym, jak wazna jest mozolna praca nad sobą. Jednak to, co powiedziala Pani o pisaniu w określonych godzinach, stawiało pracę pisarza na równi z pracą księgowej albo sprzedawczyni z osiedlowego warzywniaka, pracujących od godziny X do godziny Y, bez przekonania, pasji i zaangażowania. A pisanie, tworzenie, jest zajęciem nieszablonowym, szczególnym, nie dającym się zamknąć w pewne określone ramy.Pisze Pani, że się napuszam i nadymam. To chyba zbyt duże słowa. W każdym razie nieodpowiednie, nie powinno się w ten sposób mówić do osób, które swoją zabawę w pisanie rozpoczęły niedawno. Bo wtedy już nie jest to owa „konstruktywan krytyka”, a zwyczajne miażdżenie. Bardzo miło mi jednak, że mojemu tekstowi poświęciła Pani najobszerniejszy komentarz. Stokroć bardziej cenne są te słowa krytyki, niż zdawkowa, jednozdaniowa uwaga.Żałuję tylko, że zwrociła pani uwagę na Pani treść, a nie na sposób, w jaki piszę. Chociaż pewnie jeden tekst, pisany naprędce, to zbyt mało by cokolwiek powiedzieć.Pozdrawiam, Inka 🙂