Inne

Spotkanie, którego nie było

Spotkanie, którego nie było

 

  Dziękuję za spotkanie, którego oficjalnie niebyło – powiedziała Roma Jegor.

Gdyby nie to,że mogłam tu przyjechać i was posłuchać, siedziałabym w domu zapłakana.

– To byłobardzo dobre spotkanie, mimo że go nie było – dodała Ewa Filipczuk.

Mimo żeoficjalnie spotkanie z Remigiuszem Grzelą zostało odwołane, to jednak zszacunku dla tych czytelników, którzy mogliby jednak przyjść, postanowiliśmytakże przyjechać do biblioteki. Kilkanaście osób siedziało cichutko.

Postanowiłamzrezygnować z prezentacji multimedialnej – fragmentów spektakli Remka. Niewiedziałam, od czego zacząć rozmowę z dziennikarzem, prozaikiem, poetą,autorem dwóch najnowszych książek: „Hotel Europa” oraz „Marian Kociniak.Spełniony”.

„Hotel Europa”to 24 szczere rozmowy, jakie Remek przeprowadził z wybitnymi indywidualnościami.Dopytywałam o warsztat, o sposób, w jaki „otwiera” swoich rozmówców.

Jak rozmawiałz Beksińskim o śmierci nie tylko na jego obrazach? Jak z Cesarią Evorą o matce,która ratowała ją z depresji? Jak z Anną Prucnal, aktorką, grającą u Feliniegoi mieszkającą w domu bez mebli, na wygnaniu? Jak z Normą Bosquet?

A jak zMarianem Kociniakiem, który po 50. latach milczenia udziela długiego wywiadu,prawie rzeki?

 

Tak to bywa,że jedni w chwilach żałoby spotykają się w kościele, drudzy w bibliotece.

 

Wieczorem, jużu mnie w domu, dalszy ciąg rozmowy.

Bezczelniepełnej życia. Ciemnych jego stron.

Serdecznej. OLosie, o wewnętrznym głosie, o Krysi Bochenek, której nie ma i o tym, że  niemożliwe, aby jej nie było.

O słowach,które bywają bezradne.

O tym, że„potem” i „jutro” to bardzo niezdarne słowa.

Były chwile,że czuliśmy się bardzo osieroceni i „patriotyczni”. Co będzie z Polską, z nami?Jak będzie?

W niedzielę, w deszczu, pojechaliśmy do Giszowca i Nikiszowca, sławnych dzielnic Śląska, opisanych w książce Małgorzaty Szejnert, Kazimierza Kutza, pokazywanych również w jego filmach – „Paciorki jednego różańca”, Sól ziemi czarnej”, „Kolejność uczuć”.

Deszcz lał. Opowiadałam o janowskiej grupie malarzy, pokazałam „Gawlikówkę”.

Nikisz rozkopany.

Do tzw. ryneczku trudno dojechać.

Zostawiliśmy samochody gdziekolwiek.

Remek odjechał z przebitą oponą.

A tu żywego ducha. Śrub nie potrafimy odkręcić.

Karty bankowe, które miały gwarantować pomoc w każdej chwili okazują się bezużyteczne.

Są jednak życzliwi ludzie. Stróż z budki na parkingu zatelefonował po swojego syna górnika, mieszkającego w familoku. Syn po kolegę. I wspólnymi siłami zmienili koło.

Potem kawa na stacji benzynowej pomiędzy Giszowcem a Nikiszem.

PS. Tekst napisałam wczoraj, ale nie mogłam zalogować się na portalu, więc zamieszczam go dopiero teraz.

O spotkaniu pisał też Remek na swoim blogu. Link po prawej.

 

in / 935 Views

1 komentarz

  • ~ellubis 12 kwietnia 2010 at 08:59

    tak, między piątkiem, 9.4.10 a sobotą 10.4.10 jest nowa pamięć o ofiarach Katynia, tych sprzed 70 lat i tych z przedwczoraj…uściski, Marto, Januszu…

    Reply
  • Napisz swoją opinię

    Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

    Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.