W telegraficznym skrócie
Minął tydzień, w którym działo się tak dużo, że wystarczyć mogłobyna cały miesiąc.
O czym napisać najpierw?
O zapachu rzepakowych pól, pośród których się znalazłam,jadąc do Krzelkowa?
O wieczornych rozmowach z ks. Proboszczem WojtusiemKubisiakiem z parafii św. Jadwigi, gdzie gościliśmy razem z Januszem i Mordkiemprzez 3 dni?
O nocy w hotelu sportowym w Wołowie, z którego chciała mnie przegonićsprzątaczka?
O podróży do Ścinawki Średniej, na skróty, przeznajprawdziwszą górę, drogą, w której więcej było dziur niż asfaltu?
O przemiłym taksówkarzu wrocławskim, bez którego znajomości tajnychścieżek nigdzie bym nie zdążyła?
O Iwonie Podlasińskiej, do której zatelefonowałam nocą i którejopanowaniu zawdzięczam, że się nie rozkleiłam totalnie w tym hotelu i grzeczniezasnęłam, wypiwszy uprzednio filiżankę gorącej czekolady?
O spotkaniu w Kamieńcu Ząbkowickim, gdzie rozmawiałam zczytelnikami, znającymi moje książki na wylot?
O spotkaniu w Dzierżoniowie, gdzie sala była pełna kobietznających „Ritę” dokładniej niż ja, która ją napisałam?
O spacerze po ogrodach opactwa cystersów w Henrykowie?
O burzy w Warszawie, kiedy to siedziałam w samochodzie,bojąc się ruszyć, bo wycieraczki nie nadążały za deszczem?
O tęczy, która mnie po burzy wiodła na cudne manowce?
O wypadku, który zakorkował drogę na długo, ale wytrwałam wkorku tylko pół godziny, a potem wróciłam
A może o tym, że mój lęk przed burzą uratował mi życie, bogdybym się nie zatrzymała, może dołączyłabym do tych, którzy wpadli na siebiesamochodami?
O szarlotce, która piekłam nocą dla zięcia z okazji jegourodzin?
O wdzięcznej psiej panience o imieniu Doda?
O rosyjskim rapie, którego słucham w Russian Radio?
O tym, co mnie boli?
O albumie o Johnie Lennonie, który podarowałam Januszowi?
O czym?
O czym najpierw?
6 komentarzy
Cieszę się, że Pani pisze. Bałam się, że coś się stało! Dobrze, że to tylko tydzień, w którym działo się tyle, że nie znalazła Pani czasu na bloga. Ja w tym czasie zdążyłam dokończyć „Świętą Rito…”, przeczytać „Agaton- Gagaton: Jak pięknie być sobą”, zakupić „Karolinę XL” i przeczytać jak na razie jeden rozdział. Bardzo mi się podoba! Miniony weekend zaliczam do udanych. Pozdrawiam.
Właśnie, nareście Pani pisze. Hm… Niech Pani napisze o szrlotce 🙂 Mniam! PozdrawiamAsiaa
W końcu przeszłam procedurę logowania:) Pani Marto – dziękuję za „żywy blog”, za możliwość poszerzania wiedzy, którą Pani daje poprzez różne ciekawostki, za możliwość w swoisty sposób poznania codzienności Pisarki, która urealnia opisane w książkach historie. Za te wpisy o wierszach i te o szarlotce…. za to że kilka razy w tygodniu czuje się z Panią na „herbatce” albo wręcz ” na obiedzie ” u Pani w domu. Pozdrawiam MD.
Pozwolę sobie napisać: nareszcie! Długo Pani nie pisała myślałam, że coś złego się wydarzyło. Jest Pani bardzo dzielna! Jak udała się szarlotka ? Podziwiam za pieczenie w nocy. Gorąco pozdrawiam mimo, że u nas w Katowicach deszczowo. Ania
A ja bym chętnie poczytała o tęczy, która po burzy wywiodła Panią na cudne manowce… Pozdrawiam serdecznie.
Może o tym, co boli?Może wtedy ból będzie mniejszy?