Niech ich Piekło pochłonie !
„Nie ma sposobuna rozmowę z religijnym fanatykiem. Mają gębę pełną „miłości”, ale z dzikimokrucieństwem nie pozwalają umrzeć człowiekowi, który ma dość życia i chce sięwyrwać z tego świata, „Masz żyć ! – stojąnad łóżkiem sparaliżowanego nieszczęśnika i grożą palcem. – Masz żyć ! Bo chcetak nasz Bóg! Nie wymkniesz się nam ! Nie pozwolimy !
/…/ Jeśliktoś zmusza człowieka przemocą do życia, którego ten nie chce, to jest to poprostu zwykła, drańska podłość. Przecież oni obrażają Boga, wmawiając nam, żeBóg chce, byśmy umierali całymi latami w męce, robiąc pod siebie na szpitalnymłóżku i bezsilnie błagając o skrócenie naszych cierpień.
Bóg wcale nie chce, byśmy przezczternaście lat robili pod siebie na szpitalnym łóżku. Bóg nie jest sadystą.Bóg jest dobry. To oni – fanatyczni obrońcy „świętości życia” – są sadystami,skazując nas na na życie w cierpieniu, którego nie chcemy. To oni, uprzejmieuśmiechnięci, łagodni, czuli, serdeczni, szlachetni obrońcy „świętości życia”,którzy mają ideologiczne serce z kamienia.
Kiedysłucham, jak słodko-katolicko-narodowy senator RP z łagodnym uśmiechem mówi o „świętościżycia”, życzę mu z całego serca, żeby umierał przez 14 lat sparaliżowany,bezskutecznie błagając swoich kolegów – katolicko-narodowych senatorów – żeby zlitowalisię i pozwolili mu umrzeć.
/…/ Drodzyobrońcy życia /…/ niech was Piekło pochłonie.”
Stefan Chwin,Dziennik dla dorosłych.
Kochany Stefanie, Chwinie Drogi, dziękujęCi, że odpowiednie rzeczy dałeś słowo i powiedziałeś to, co myślę, co mnie ażtrzęsie, gdy słucham uśmiechniętych, gładkich gęb w telewizorze, a tomłodzieniaszka, który wie lepiej, bo przeżył zaledwie trzydzieści lat w zdrowiui sukcesie, a to starszego, który być może w głębi ducha boi się paniczniedokładnie tego samego, ale za skarby świata by nie wypowiedział swoich obawgłośno, więc klepie bezmyślnie wyuczone formułki, jak stare baby koronki, patrzynieobecnym wzrokiem i powtarza raz jeszcze, to samo, bo tak, bo tak, bo tak ijuż !
Dziękuję Pani, pani Kazimiero Szczuko, zato, że wczoraj podczas rozmowy z owym panem (którego nazwiska nie pomnę i nawetnie próbuję pomnieć), założyła Pani ręce jedna na drugą, krzyżując i chowającdłonie, i lekko odwracając się bokiem do owego pana. Co ten spontaniczny gestmógł oznaczać, wiedzą wszyscy, którzy choć trochę rozumieją mowę ciała.Dziękuję, że Pani, młoda, mądra, żyjąca być może w zdrowiu i odnosząca sukcesy,ma wyobraźnię i empatię.
„Kiedywyobraźnia śpi, słowa tracą sens”- tak powiedział Albert Camus w „Eseju ogilotynie”.
Dziękuję Ci, Stefanie za to, że czuję sięmniej samotna. I Pani też raz jeszcze dziękuję.
8 komentarzy
Marto! Panie Stefanie! Pani Kazimiero! Całym sercem jestem z Wami! Sprawiacie, że nie do końca tracę wiarę w rozsądek i mądrość człowieka. Utwierdzam się w WIERZE, że nie wszyscy są umysłowymi i emocjonalnymi popaprańcami. Dzięki na za nadzieję!
I ja Ci dziekuję, Czak. Powiedz, ilu nas jest?
Jestem jeszcze ja.Gdybym była w sytuacji takiej jak ta, albo jeśli kiedykolwiek zachoruję bez możliwości wyzdrowienia – to chcę umrzeć szybciej, niż będzie mi to dane. Nie obawiam się cierpienia własnego – ale moich bliskich. Nie chcę widzieć ich łez. Nie chcę, żeby spędzili pół życia nad łóżkiem. Chcę, żeby pamiętali mnie szczęśliwą, uśmiechniętą, radosną. Takie wspomnienia powinni mieć przede wszystkim. A odebranie sobie życia wezmę tylko i wyłącznie na swoją odpowiedzialność. I tam będę prosiła o wybaczenie.Pozdrawiam Pani Marto :-)*
Może jestem za młoda, żeby się wypowiadać w takich sprawach, a może nie, ale wiem, że sztywne poglądy Kościoła nie zawsze są idealnie dobre i choć wierzę w Boga to akurat biernej eutanazji nie uważam za zabijanie. Inaczej nazywa się ona „ortonazją”, co oznacza „słuszną śmierć”, z czym się w pełni zgadzam.Jest jeden wręcz śmieszny fakt, który ma gigantyzne konsekwencje w dzisiejszym świecie: gdy kształtowała religia katolicka, medycyna była praktycznie na poziomie zerowym, a w ciągu ostatnich 100 lat posunęła się znacznie: nauczono się m.in. podtrzymywać ludzi przy życiu. Wtedy Jezus nie musiał odpowiadać na pytanie: „Czy to podtrzymywanie życia osobie już tylko wegetującej jest dobre czy pozwolenie na jej śmierć?”. Nie musiał, nie powiedział, no to mamy dyskusje.
A jak zrozumiec decyzję naszego Papieza, ktory przeciez nie chciał być utrzymywany przy zyciu rurkami, tylko odejsc, gdy go Pan powołał? Nic się o tym nie mówi.
Nie mnie decydować, kogo ma Piekło pochłaniać, ale boli mnie i przeraża, że pomimo tego, iż z tymi ludźmi wiąże mnie ta sama wiara, to jednak wierzymy w COŚ zupełnie innego. Czyż religia nie miała być wspólnotą? Coraz częściej czuję się w swojej religii opuszczona i samotna. Wierzę w kochającego Boga. Rozumiejącego, empatycznego. Nie jestem w stanie zdzierżyć okrucieństwa „obrońców życia”. Nie potrafię pojąć, jak ci sami ludzie są stanowczo przeciwko in vitro. A teraz, przed chwilą, naprawdę zapłakałam nad pewnym księdzem, którego wypowiedź obejrzałam tutaj -> http://www.youtube.com/watch?v=akNs5JOhPVU. Zabolało, zasmuciło. I przyszło do głowy – „człowiek – to brzmi strasznie”.
A zwoleników kary smierci, tych samych, ktorzy walczą o życie poczęte, ale tylko poczęte, bo potem nie obchodzi ich los urodzonych – jesteś w stanie znieść, Liliano?
Nie potrafię. Emocjonuję się niczym dziecko. Potworne jest to, że ci ludzie nie widzą i nie rozumieją absurdu w swoim rozumowaniu. Przecież to się wyklucza!Osobiście, jestem przeciwko karze śmierci. Kiedyś próbowałam sobie wyobrazić, jak może czuć się osoba skazana na wyrok śmierci. Przede wszystkim niewinna. Trudno, nawet najbardziej wysilając wyobraźnię, zrozumieć to, co dzieje się w tym człowieku.Natomiast hasła typu „moje ciało – mój wybór” odnoszące się do aborcji, absolutnie do mnie nie trafiają. W tym momencie, mój wszelki feminizm leży i kwiczy. Pewnie dlatego, że swojego czasu temat ten dotknął mnie w sposób specyficzny. Niechciane rodzicielstwo – coś smutnego. Najgorszego. Bywam w różnych Domach Dziecka. Wiem, jak wiele jest małżeństw, które oczekują małego dziecka. Są to rodziny już sprawdzone, które potrzebują do szczęścia jedynie niemowlaka. Prawda jest taka, że tych niemowląt jest mniej niż chętnych rodziców. Potoczna wiedza ludzi na temat adopcji, placówek nijak się ma do rzeczywistości.Jestem przeciwko aborcji.