Sklepiki na moim osiedlu
W chwili,kiedy Barack Obama składa przysięgę, opowiem o sklepikach na moim osiedlu.
Kiosk naprzystanku autobusowym – prowadzi o mężczyzna, ksywa „Facet”, któremu zawszejest cieplej niż mnie, więc zima jest dla niego dobrą porą roku. U FacetaJanusz codziennie odbiera „Gazetę Wyborczą” i wysyła Toto-lotka, kiedy jestkumulacja. Facet jest ogólnie pozytywnie nastawiony do życia, dobroduszny irozmarzony. Wie, jakich środków czystości używamy, więc Janusz nie musipamiętać nazwy.
Jarzynykupuję u pana Bogusia, także mąkę i inne tego typu spożywcze. Zawsze idę pojedną rzecz, a przy okazji kupuję pięć innych, wszystko zostawiam w kąciku, abyJanusz odebrał, jak będzie po raz drugi wychodził z psem. Pan Boguś nazywaJanusza hippisem i rozmawiają o dawnych dziejach, jakby co najmniej wspólnie zdobywaliszczyty.
Chleb „7ziaren” kupujemy u „Króla”, także ciabaty i pączki. Ser biały i żółty uMiłosnej, koło „Żabki”. Ten sklepik prowadzi małżeństwo zawsze uśmiechniętychludzi. To Agatka nazwała właścicielkę „Miłosną”, ponieważ w jej sklepie jestmiłośnie, serdecznie, domowo i życzliwie. W „Żabce” kupuje się to, o czym sięprzypomniało wieczorem.
Jajkaprzynosi nam kobieta co środę. Jest bardzo ugrzeczniona, aż za bardzo, alejajka sprzedaje duże i żółte w środku.
Jeśli chcęsię Januszowi podobać bardziej niż sobie, idę do fryzjera, który ma na imięAdam. Strzyże fantazyjnie, bo dla niego każda kobieta jest młodsza niż jest.Mięso kupuję na tardżku, Janusz woli chodzić do sklepiku „Duda”, a to dlatego,że tam jest pani, która mówi do niego „kochanie” i daje mu najlepsze kąski (aby go baba z domu nie wyrzuciła).
Kiedyś Mordekmi uciekł pod Miłosną. Zanim zdążyłam wrócić do domu, Janusz już zostałpowiadomiony, że pies mi uciekł, potem wrócił pod sklep i szczeka tam,biedaczek.
Na osiedlumieszka prawie 10 tysięcy ludzi. Nie znam ludzi w moim bloku, prócz kilkurodzin ( Marysia z poczty na IX piętrze, Krzyś-psycholog tez tam), choć wszystkimsię kłaniam. Dzieci, które były małe, kiedy się tutaj przyprowadzałam, już majądzieci.
Robert iŁukasz ( synowie Marysi) mówią do mnie ciociu od 18. lat.
W moim domujest cicho, jakbym mieszkała na wsi.
1 komentarz
A ja piszę w momencie, gdy rwandyjscy żołnierze wkraczają do Konga 🙂 Zazdroszę Pani tego ostatniego zdania, b u mnie w domu jest tak jak na poligonie wojskowym. Nad moją głową sąsiadom urodził się syn, serdecznie witam na tym świecie, ale jakby mógł mniej płakać, a raczej ajkby jego mama mogłą szybciej zaspokajać jego podstawowe potrzeby, byłambym bardzo wdzięczna. Na dole mam młodą kobietę,lubiącą sprzeczki z teściową ( a swoją drogą, kto dzisiaj mieszka z teściową),a na górze po drugiej stronie są dziewczynki, którym przydałąby się Super Niania 🙂 Tak więc życie jest piękne i dobrze, że za 2 lata się wyprowadzam 😀