Marty, mój kolega, którego znam tylko korespondencyjnie, moja bratnia dusza, tak czuję, młody człowiek, który studiuje kolejny kierunek w UK, napisał na swoim blogu:
„Starsza kobieta, kiedy szedlem rano z Newcastle, powiedziala mi ‘Good Morning, love’.”
Pozazdrościłam mu.
Tego mi brakuje w Polsce.
Uśmiechów od obcych ludzi.
Jak kogoś nie znasz, to się nie odzywaj, nie uśmiechaj, by uśmiech nie był zachętą, PRZYZWOLENIEM do dalszej rozmowy, zawarcia znajomości, itp.
Tak jest w dużym, czyli anonimowym mieście. Inaczej na wsi, nawet polskiej – tam trzeba każdemu obcemu się ukłonić, aby było kulturalnie.
Dwadzieścia lat temu ZJ, po powrocie z Ohio, marudził, że tutaj nie może się tak zwyczajnie i bez podtekstów uśmiechnąć do dziewczyny, bo ta zaraz go gromi wzrokiem, jakby chciała powiedzieć „spadaj” lub w wersji ostrzejszej „spadaj” z akcentem na „r”.
Wzięłam sobie jego uwagi do serca. Wracałam zatłoczonym autobusem do domu, obok mnie stał starszy pan, co najmniej 30 lat starszy, uśmiechnęłam się do niego, zwyczajnie, serdecznie, dobrodusznie, bez podtekstów. Chciałam tym uśmiechem umilić nam wspólną jazdę w tłoku. Za chwilę poczułam, że pan głaszcze moją dłoń, tę, którą przytrzymywałam się za uchwyt fotela. W drugiej na pewno trzymałam siatkę. Nawet nie mogłam się przesunąć, bo nie było gdzie, ani przestać trzymać, bo bym obijała się o innych. Zgromiłam go wzrokiem, ale już żaden grom do niego nie dotarł. Miał maślane, zamgłone oczka pełne nadziei na wiadomo co.
Na szczęście wysiadłam.
A on za mną.
Zapytałam, dlaczego za mną lezie. Powiedział, że chciałby się umówić, bo… I dlaczego się oburzam, przecież mu pozwoliłam, pierwsza go zaczepiłam uśmiechem.
Wiele lat minęło, może teraz jest inaczej, zwyczajniej, prościej, nie wiem.
Inne
11 komentarzy
ah wiem coś o tym..kiedyś jak byłam troche młodsza byłam z mamą w mieście i zauważyłam dziewczynkę miej więcej w moim wieku..uśmiechnęłam się do niej a to wzamian za to pokazala mi język..:( … a co do komentarza jednej dziewczyny (samifeel) eh..ona się nie powinna nazywać fanką..bo po tych słowach już stąła się pseudofanką..eh..swiat schodzi na psy(z szacunkem dla psów:P)
Witam. Wcale nie jest lepiej. I to juz od najmłodszych pokoleń. Jestem bibliotekarką w szkole. Dzieci wchodzą bez uśmiechu i nie odpowiadają na mój usmiech. Wiekszość uczniów wchodzi bez powitania, naburmuszona i nie patrząc w oczy rzuca bezosobowo w przestrzeń: ” wypożyczyć książkę”. Nie mówią proszę,nie mówią chcę, chciałbym, mówią jak Kali. Nie radzę za lat kilka zaczepiać ich uśmiechem, bo nie skończy się na molestowaniu. Nasz usmiech może wzbudzić agresję.Serdecznie pozdrawiam i życzę zdrowia i sukcesów w nowym roku.
Och, proszę wybaczyć, ale uważam, że Pani słowa są stanowczo za ostre.Młodzież jest taka, jaką ją tworzą tak zwani dorośli. Na całokształt ma wpływ rodzina, przyjaciele, środowisko, szkoła, znajomi, osoby znaczące i w końcu coś bardzo prywatnego, osobistego – osobowość. Rzadko się zdarza, by ktoś posiadał specyficzny pancerz – odporny na wszelkie wpływy pedagogiczne.Dlaczego młodzi ludzie mają się uśmiechać i być kulturalni, jeśli ich się tego nie uczy? Skąd mają wiedzieć, że życie jest piękne, skoro wszyscy wokół mówią, że „jest do d…”? Jakim prawem nakazujemy im zaangażowanie w domu i szkole, jeśli sami robimy wszystko od niechcenia? Nie obwiniajmy młodzieży! Zmieńmy naszą mentalność. Chorą mentalność. Pisze Pani, że za parę lat lepiej w ogóle się do nich nie uśmiechać, bo nie wiadomo co takim do głowy przyjdzie. Nie zgadzam się! Należy się uśmiechać! Powinno się uśmiechać! Bo w tym miejscu zaczyna się błędne koło. Pełne złości, pretensji, żalu, smutku. Szarości. Uśmiechajmy się i pokazujmy tym samym, że świat nie zwariował do reszty. Zaszczepiajmy w ludziach radość, ciepło i wreszcie miłość. Nawet jeśli ma się to czasem wiązać z nieprzyjemnymi sytuacjami. Tak czy inaczej, świat od tych uśmiechów zyska na barwie.
Nie pisalam o młodych ! Pisalam o obcych ludziach. O tym, ze obcy ludzie się do siebie nie uśmiechają., Obcy – czyli tacy, ktorzy mijają się na ulicy. Czyta Pani pobieznie i od razu na mnie napada. To tylko potwierdza moją tezę.
Moja wypowiedź odnosi się do osoby o Nicku Licentia. Nie do Pani, Pani Marto.
Ach, tak ! to w takim razie przepraszam, to ja jestem gapa.
Uff, buźka!
Miła Pani Lilianko.Nie generalizowałam, napisałam, że nawet małe dzieci częściej są naburmuszone niż uśmiechnięte.I wysnułam przypuszczenie, że być może uśmiech i spojrzenie w oczy będzie niedługo przyczyną agresji. Jeździ Pani wielkomiejskimi środkami lokomocji? Zauważyła Pani, że ludzie jadący nimi nie nawiązują kontaktu wzrokowego? Proszę się rozejrzeć i nie idealizować rzeczywistości, bo jest jak jest. Pozdrawiam
Tak. Jestem idealistką. Tak. Wiem, że w „dzisiejszych czasach” to niemądre. Tak. Kocham cały świat i zdarza się, że dostaję przez to po głowie. To nic.Owszem, korzystam z komunikacji miejskiej w jednym z większych polskich miast. Zgadzam się. Większość ludzi nie nawiązuje ze sobą kontaktu wzrokowego. Dlaczego miałabym ich naśladować? Zdarza się, że uśmiechnę się do kogoś w zatłoczonym tramwaju, często zaczepiam i zagaduję. Nie wyciągam tego z kapelusza. Pracuję z ludźmi śmiertelnie chorymi, z przestępcami, z osobami z Ośrodków Szkolno-Wychowawczych, a także z ludźmi, którzy często są postrzegani jako chodząca dewiacja. Uśmiech i serdeczność działają czasem cuda. Bez względu na to kim dana osoba jest.Pozdrawiam Panią bardzo serdecznie i życzę powodzenia. We wszystkim.
Witam! Ostatnio przeczytałam Pani książkę, Świetna! Mam pytanie: Czy części Magdy.doc zostaną kiedyś z ekranowane? Bardzo bym chciała zobaczyć ekranizację Pani powieści. Pozdrawiam!
Czyta Pani bez zrozumienia. Czy ja pisalam o młodych ludziach? Czy moje watpliwości dotyczą młodych? Tylko mlodych?Do młodych odnosi się jedynie ostatnie zdanie:”Wiele lat minęło, może teraz jest inaczej, zwyczajniej, prościej, nie wiem”.