Bardzo lubię karpia na wigilię i nie zamierzam z niego rezygnować.
Czasem smażę go na wiosnę, w jesieni, czemu nie. Smakuje wtedy inaczej.
Rozprawia się o tradycji, wedle której karp jest głównym wigilijnym daniem.
To oczywiście bujda rodem z mojego dzieciństwa, czyli czasów rzekomego komunizmu.
Władza wmówiła wówczas społeczeństwu, że karp jest koniecznością i bezniego nie będzie prawdziwych świąt. Karp był jakimś rozwiązaniem, skorotrudno było o inne wiktuały.
Jeśli więc karp jest daniem tradycyjnym, to tradycja sięga zaledwie 50.lat.
Inną rzeczą jest, że łatwo uwierzyliśmy w wigilijnego karpia iteraz bez niego jakoś dziwnie.
Czy w „Chłopach” Reymonta smażą karpia? No, właśnie…
Owszem: kutia, kluski z makiem, barszcz, kapusta z grochem, pierogi z kapustą, szczupak – to na pewno dania wigilijne.
Nie kupuję karpia żywego z oczywistych powodów.
Nie kupuję też żywej kury ani kaczki z tych samych powodów.
Z dzieciństwa pamiętam ryby pływające w wannie.
Z konieczności, przez 3 dni, rodzinka myła się w miednicy.
Mam na swoim sumieniu życie 2 karpi. Sąsiad miał ich za dużo, przyniósł mi 2 żywe ( dawno temu, dziewczynki były małe), więc z konieczności napełniłam wannę wodą i pozwoliłam im pływać. Potem załączyłam pralkę, której odpływ wychodził do wanny – tak to dawniej pralki podłączano.
Biedne rybki, krótki był ich żywot.
Bardziej przemawia do mnie hasło „uwolnić słonia” niż „uwolnić karpia”.
Zawsze byłam na odwrót.
Inne
9 komentarzy
Dużo zdrowia i radości w Twoim życiu niech zagościi prezenty, i śnieg biały,by te święta urok miały.Samych wzruszeń przy choince,życzę Tobie i rodzince Monika
Uważam że nie powinniśmy kupować żywych karpi. Zasługują na humanitarne traktowanie a nie zawsze mają je zapewnione.
A ja nie lubię karpia. I żal mi tych rybek, które tata zabija przed Wigilią ;(
nie byłabym w stanie zabic karpia. jeszcze jak usłyszałam, że i bez łba dalej sie rusza to ja podziękuje. a z tymi tradycjami to róznie bywa.. pozdrawiammargaret
mmm… ja nigdy nie jem ani karpia na święta, ani rosołu na codzień… bo przyjaciół się nie zjada 😉 O zabijaniu już nie mówiąc…Pozdrawiam:)
Pani Marto, bardziej na odwró niż ja być się nie da ;)Zyczę miłych i spokojnych świąt w rodzinnym gronie, aby mogła Pani jeszcze długo cieszyć nas, czytelników swoją twórczościa.I smacznego karpia.Pozdrawiam ciepło,Elwira
Karpie ?Nie dziękuję. Nie lubię ich. Szkoda mi ich.Pływają sobie wciśnięte w jakimś zbiorniku. Płetwy nadgryzione, aż serce się kraja. Ja jestem wolontariuszka w Szczecińskim schronisku może dlatego mam takie podejście ? Dla mnie święta. Są czymś dziwnym. Z roku na rok mniej oczekiwane. mam 15 lat. No niby głupia młodzież która by nawet na święta z koleżankami siedziała na podwórku.Widocznie jestem inna. Ja osobiście chciałabym usiąść z cała rodzina przy tradycyjnych potrawach śpiewać kolędy i sympatycznie rozmawiać bez kłótni. Z roku na rok te święta mnie mniej cieszą. Smutne i prawdziwe. Moje podejście też się niestety zmienia. Teraz uważam ze nie warto się tyle narobić aby spędzić 3 godziny oglądając Kevin Sam w domu jak co roku i rozmawiać pół zdaniami. Pozdrawiam i życzę wesołych i pogodnych świat.PS. jestem Pani wielbicielka. Na bloga trafiłam poprzez moja ciekawości, gdy czytałam Paulinę w orbicie Kotów. Weszłam na blog Pauliny a tam był Pani link :))
Madra jesteś. Masz rację, nie warto się naharowac na święta, by potem oglądać Kevina i rozmawiać połsłówkami. Jestem przekonana, że Twoje święta, w Twoim własnym dorosłym domu będą inne. Wszystko Twojej mocy. Abyś tylko nie zapomniała, o czym marzysz. POzdrawiam i zyczę najlepiej.
Karp o każdej porze smakuje równie dobrze! :).Nie bardzo smakuje mi tak odgrzewany . . Najlepszy taki prosto z patelni :D.A już nie wspomnę o kilku ościach połkniętych przeze mnie :).Pozdrawiam :*