Cou mnie?
U mnie rzecz siędzieje wedle znanego scenariusza: Skończyłam pisanie powieści, więc musiałamnie dopaść depresja poporodowa. Ponieważ nie jestem pierwiastką a wieloródką,więc znam te numery i spokojnie czekam. Jak wygląda taka depresja? Jużopowiadam.
Stawiam ostatniąkropkę. Czytam raz jeszcze, poprawiam i mówię koniec. Pozbywam się książki,wysyłam do wydawnictwa, mam co najmniej 2 tygodnie wolnego, czyli do chwili,kiedy zadzwoni do mnie redaktorka i powie: Ortograficznie i gramatycznie jesteśnienaganna, ale – czy mogę zamienić słowo ”takie” na „takie”. A ja najczęściejmówię: Zwariowałaś, nic nie kumasz, nie zmieniaj, tak musi być. Takie rozmówkitoczą się przy powieściach młodzieżowych. Przy innych książkach więcej we mniepokory i często daję się namówić na skróty.
Dwa tygodni wolnego rozpoczynam od wypicia kilku lampek martini – tojedyna radosna chwila. Potem dopada mnie koszmar, nie mający nic wspólnego z martini. Chodzę jak śnięta ryba, snuję się jak nieprzymierzając smród wiadomo po czym lub kręcę jak wiadomo co w przerębli ( swoją drogą – czyktoś to widział), marudzę, głupio gadam, nie potrafię się skupić na niczym.Głupstwa mnie drażnią, na wielkie sprawy nie mam siły. Tracę czas i złości mnieto, widzę, że okna są brudne, że Janusz ma bałagan w swoim pokoju. W nocy siębudzę i jestem wściekła, że śpię zamiast obmyślać świat, Na koniec dopada mniekatar albo trzęsienie ziemi. Tym razem to ostatnie – hexenschuss.
I to jużostatni punkt programu. Jak minie, będzie lepiej. Muszę tylko kupić sobiekapelusz, spódnicę, kubraczek, buty, pojechać do Nikąd, umówić się zprzyjaciółką i gadać nie o książkach, nie o polityce, nie o chorobach, tylko ochłopach. Jacy są fajni i jacy beznadziejni. No, a potem można zacząć wszystko odpoczątku.
1 komentarz
To napewno da się przetrwać tą depresje, wiedząc, że w końcu kiedyś będzie super i , że czekają panią super zakupy i pogaduchy o 'chłopakch’. ;]