Listod Danusi
Danusia, mojaprzyjaciółka ze studiów, Danusia, przysłała mi list, liczący 30 stronmaszynopisu. To list z przeszłości, opisujący w dużej mierze czasy, kiedybyłyśmy studentkami I roku studiów, czyli ja miałam lat
Danka zaczęła pisać, przeczytawszy mojąpowieść „Święta Rito od Rzeczy Niemożliwych”. Doszła do wniosku, że jest naemeryturze, córki wyfrunęły z gniazda i powinna sobie zagospodarować czas. Dotej pory nie myślała o pisaniu, bo pisanie kojarzyło jej się z męką twórczą, aona chciała, by jej życie na emeryturze było uładzone i płynęło leniwie. Ponoćna spotkaniu autorskim, na którym była, powiedziałam, że tylkografomani mają łatwość pisania. Spodobało jej się to i postanowiła zostaćpełnym humoru grafomanem, a nie umęczonym aktem twórczym, ponurym mistrzemsłowa.
Jak się okazało,pisanie daje Danusi wiele przyjemności i działa terapeutycznie: dzięki temuporządkuje i tak uporządkowane od zawsze życie ( to mój punkt widzenia), zacieśnia więzi z córkami, zsiostrą, i jak się okazuje – ze mną.
Danusia zauważyła,że walczyłam w swoim życiu o wszystko, że zawsze szłam pod górkę i pod wiatr. Ona natomiast pozwalała się nieśćnurtowi, obserwując jedynie, co też los jej podsunie. W jej odczuciu byłampełna dzikiej pasji życia, przepełniona ciekawością świata, na nic nie chciałamczekać w kolejce. Chciałam czerpać z życia garściami, szybko, dużo,natychmiast, wszystkiego doświadczać na własnej skórze.
Być może takwłaśnie było. Próbuję szeregować fakty ze swojego i Danusi życia. U mniewydarzeń jest tyle, że śmiało mogłabym swoim życiem obdarować 5 osób i każda znich na pewno stwierdziłaby, że dużo przeżyła. Ma Danusia rację – bardzo byłamłakoma na życie ( i jestem). Bardzo lubię BYĆ w wielu barwach. I chciałabymkiedyś o sobie powiedzieć, jak Zofia Chądzyńska o sobie, że byłam awanturnicą włotrzykowskim stylu, czyli w znaczeniu staromodnym i obiegowym. Daleko mi jednak doChądzyńskiej. W jej życiu były cztery obywatelstwa, trzy kontynenty, trzech mężów,kilkanaście przetłumaczonych książek, kilka napisanych. A u mnie? Och, och.
2 komentarze
Chciałam Pani powiedzieć, chociaż wiem, że brzmi to conajmniej głupio, że jestem Pani fanką! Dopiero niedawno odkryłam Pani twórczość (w styczniu tego roku), pierwszą książką, którą przeczytałam była właśnie „Paulina w orbicie kotów”, a teraz czytam „Czerweń raz jeszcze daje czerwień” i bardzo, baaardzo mi się podoba! Nie wiem, czy wie Pani, że Pani książki są niebezpieczne? Uzależniają:D W każdym razie ja jestem nimi zachwycona, od rana usiłuję znależć w internecie jakiś kontakt do Pani, dzięki któremu mogłabym opowiedzieć, jak wiele radości dały mi powieści Pani autorstwa i- oczywiście- podziękować. Byłabym bardzo wdzięczna, gdyby napisała Pani do mnie na adres anima.vilis@amorki.pl Bardzo serdecznie pozdrawiam
ale siara