Mały fragment „Kaśki Podrywaczki”
Dyskotekisą dla ludzi z wyobraźnią, dla takich z wewnętrzną ekspresją, którzy w tańcuwyrażają duszę, a nie konwencjonalne podrygiwania z liczeniem kroczków w prawo,w lewo, jeden na dwa, dwa na jeden, dwa na dwa. Dyskoteki są dla indywidualistów,dla ludzi samowystarczalnych, dla takich, którzy cenią sobie wolność, wyrażanąnie tylko słowami, ale każdym mięśniem, dla ludzi wysportowanych, mającychkręgosłupy z gumy i skoczne stawy, nie tylko kolanowe. Dyskoteki są dla mnie,dla Kaśki Podrywaczki.
– Gdzie idziesz? – zapytała pół rokutemu mama.
– Na dyskotekę – powiedziałam zgodnie zprawdą.
Noi zaczęło się.
Bodorośli i tak wiedzą lepiej. I wiedzą wszystko.
–Najpierw pokaż mi dzienniczek uwag – zarządziła.
Pokazałam,czemu nie, w naszej budzie ciągle takie cudo istnieje. A jak już pokazałam, tosię okazało, że nic więcej pokazywać nie muszę.
Mama założyła babcine okulary i zaczęłaczytać:
–Córka Państwa, Katarzyna, bezcześci eksponaty w pracowni biologicznej,wkładając cietrzewiowi w dziób papierosa.
Mamaczytała powoli, z wielkim namaszczeniem, niczym ksiądz słowa Ewangelii, a jadostałam głupawki ze śmiechu, bo od razu przypomniałam sobie minę Patyczkowej,kiedy weszła do pracowni i zobaczyła cietrzewia z petem w dziobie.
–Dlaczego cietrzew pali papierosa ? – zapytała Patyczkowa.
–A co se będzie żałował, żyje się raz – zażartował Rafał.
Patyczkowanie poczuła zgrywy, to już nie nasza wina, że urodziła się w smutnym humorze.
–Eksponatów z trudem zdobytych bezcześcić nie będziecie, o, nie, prędzej mikaktus wyrośnie na dłoni niż..
–Niż ten cietrzew się dymem zaciągnie – dopowiedziałam – i tego było już zawiele.
Patyczkowa zażądała dzienniczków ode mniei od Rafała, ale wzięłam całą winę na siebie, bo to ja znalazłam peta naparapecie okna, na zapleczu biologicznym i ja wsadziłam go cietrzewiowi wdziób, jak w dzieciństwie wsadzałam bałwanowi, ulepionemu na podwórku. Czy tonie było śmieszne?
Dla mnie tak, ale ponoć mam specyficznepoczucie humoru. Nie pozwolono mi sięwytłumaczyć, choć chciałam wyjaśnić, że pet został znaleziony i że nie pochodziod nas. Zapomnij. Żadnego słowa, bo dzieci i ryby głosu nie mają. Cietrzewieteż nie, szczególnie te wypchane, więc kto miał nas wziąć w obronę? Rafał wolałsię nie odzywać, bo jego starszy jest taki, że za każdą uwagę w dzienniczkuwypłata, czyli w tyłek pasem albo kablem od przedłużacza.
Rafałsię nie przyzna, ale mieszkamy w tym samym bloku, ściany mają uszy, a ja umiempatrzeć i obserwować.
Uratowałam więc tyłek Rafałowi, za co byłmi wdzięczny, za to sobie dałam szlaban.
–Na żadną dyskotekę nie pójdziesz, bo tam palą, no i nie jesteś studentką, bychodzić do studenckich klubów. Wszystko w swoim czasie – zawyrokowała starsza.
–Tam nie tylko palą, ale i piją, a potem gwałcą – zażartowałam.
–No, właśnie, aby cię przed tym wszystkim ustrzec, zakaz wychodzenia nadyskoteki.
Bardzo mnie tym starsza rozwścieczyła,bardzo.
–To ja ci tu wszystko mówię, jak na spowiedzi wielkanocnej, a ty mi takimembargiem w oczy? Mogłabym przecież ściemnić tak, że w życiu byś się niedowiedziała, gdzie poszłam.
–Nie pójdziesz – mama postanowiła pokazać, że ma władzę.
–Nie pójdę? A właśnie, że pójdę i co mi zrobisz?
–Nie pójdziesz, tym bardziej nie pójdziesz, bo się stawiasz i rządzisz, więcnigdzie nie pójdziesz.
&
nbsp; Babcia zamknęła się w łazience, widoczniena wszelki wypadek, by trzymać jednolity front wychowawczy.
–Nie pójdę? No to zobacz, że pójdę – stanęłam koło drzwi, tym samym dającstarszej szansę, by zaczęła negocjacje, ale ona nic, tylko swoje: – Niepójdziesz.
Wdodatku czym spokojniej to mówiła, tym bardziej się wszystko we mnie gotowało.Otworzyłam drzwi i wyszłam. Nie czekałam na windę, zbiegłam z siódmego piętra,skacząc po trzy schody, bo stawykolanowe mam skoczne.
Tegosię po mnie nie spodziewali. Ja po sobie też nie, no ale jak się powie „a”, totrzeba powiedzieć „b”.
9 komentarzy
Czuć Pani styl. Poetycki, literacki, wrażliwy. I on nie pasuje mi do tej książki, bo jak dyskoteki to przekleństwa, dużo alkoholu, coś mocniejszego niż papierosy lub papierosy i wszystkie rozmowy o „jednym”. Z tym kojarzą mi się dyskoteki. Nie jestem ich bywalczynią, więc może znam tylko stereotyp… Zobaczymy, a w związku z tym czekam na kolejny fragment lub całą powieść. Pozdrawiam 🙂
Na dyskoteki chodzą tez osoby wrazliwe, niekoniecznie pijące, palące i przeklinające. Poza tym…jakby pani Marta Fox chciala zrobic zapis rozmowy takiej mlodziezy, o jakiej piszesz, to bylby to styl prymitywny. Literatura musi się roznic. Nawet amerykanskie ksiazki dla mlodziezy są spokojne. Pamietam z czasow szkolnych, jakei byly komentarze nad Agatonami, gdzie pojawialy się slowa k***** jako cytat lub d****- nie jako cytat – i ile było uwag, ze to nie jest ksiazka dla mlodziezy i jaki zly przykład.
zgadzam sie w 100% z tym cytatem : ,,Tego się po mnie nie spodziewali. Ja po sobie też nie, no ale jak się powie „a”, to trzeba powiedzieć „b”…”Ja np. nie lubię, kiedy ktoś zaczyna mi coś opowiadać kończąc temat `… a już nic…` albo `…aa..nie ważne..`Gdzie tu sens?Pozdrawiam serdecznie!singusia.blog.onet.pl <-- tan na marginesie.
😐 nie wiem skąd się wzięły te cyferki… w każdym razie na ich miejscu miały być „a” i „b” ; )
Brzmi interesująco. Z humorem, radośnie. 🙂 Ma Pani naprawdę piękny styl – przyznam się, że żadnej książki jeszcze nie czytałam, ale mam nadzieję, że wkrótce trafi w moje ręce. 🙂
Pisz, pisz, niech się dowiem, co zrobić za 5 lat,gdy mi młody stanie okoniem w drzwiach…lepiej pono zapobiegać niż leczyć. Moze pójść z nim?
Juz sie nie mogę doczekac.
rozumiem że to fragment nowej książki.?Łał.! to ciekawie się zapowiada .Pozdrawiam .
Hmm… Już dawno nie mam „nastu” lat, ale do dziś taka postawa, jak Kaśki Podrywaczki nie jest mi obca 🙂 Nie znoszę, kiedy ktoś próbuje mi coś narzucić i do tego nie słucha, nie argumentuje, tylko rzuca: „bo tak”, „nie i już”. Mam alergię na coś takiego 🙂 Niestety, często staję wtedy okoniem, nawet jeśli wiem, że nie mam racji. Dumny uparciuch 🙂 Jestem bardzo ciekawa tej książki.Pozdrawiam