Włodek, mój brat w metaforze, podesłał mi link doartykułu, który mnie wywrócił na lewą stronę. Artykuł kopiuję poniżej.
http://wiadomosci.gazeta.pl/Wiadomosci/1,80708,4671437.html
mar
2007-11-14, ostatnia aktualizacja2007-11-15 17:32
Uważający się za artystęGuillermo Habacuc Vargas z Kostaryki przywiązał liną do ściany galerii wmieście Managua w Nikaragui umierającego, chorego psa jako dzieło sztuki nasierpniowej wystawie. Pies zdechł drugiego dnia pobytu w galerii, Vargas niepozwolił nikomu go nakarmić, ani napoić. W nagrodę będzie reprezentował swójkraj na międzynarodowym biennale w 2008 roku. – Reakcja ludzi pokazuje ichhipokryzję. Gdyby pies zdechł na ulicy nie zwróciliby na to uwagi – uważaVargas.
Ludzieodwiedzający wystawę w większości nie widzieli nic złego w tym, co robi Vargas.
Pseudoartysta dedykował swoje „dzieło” złodziejowi NatividadowiCandzie z Nikaragaui. Canda został zabity w Kostaryce przez dwa rottweilerypilnujące posesji, na teren której się włamał. Incydent wywołał krótkienapięcie w relacjach między obydwoma państwami. „Artysta” nazwałnawet psa Natvidad.
– Ludzie współczuli mu dopiero, gdy został zabity – mówi Vargas o złodzieju. -Tak samo jest z bezdomnymi psami: gdy umierają z głodu na ulicy, nikt niezwraca na nie uwagi. Dopiero, gdy ludzie zobaczyli psa w galerii jako dziełosztuki, skoncentrowali się na jego losie. To hipokryzja – mówi Vargas.
Na zarzuty, że zabił psa, odpowiada: – Nie powiedziałbym, że ten pies umarł.
Według serwisu Petloverstips.com, Vargas wybrał psa w jednej z biednych dzielnicMangui i zapłacił grupie dzieci za złapanie go.
Obrońcy praw zwierząt są zgodni: przywiązanie psa do ściany i obserwowanie, jakumiera z głodu to sadyzm. Czy można się w tym dopatrzyć czegokolwiek, comiałoby coś wspólnego ze sztuką? Według komentujących „dzieło”Vargasa, nie. Np. serwis Kulturaonline.pl, pisze, że ten pokaz to tylko”chora prowokacja”. Vargas nie jest – wg krytyków – poważnym artystą,nie ma nawet własnej strony internetowej.
Jednak w rezultacie tej prowokacji Vargas został wybrany do reprezentowaniaswego kraju w Biennale Ameryki Środkowej w Hondurasie w 2008 roku.
Na zdarzenie błyskawicznie zareagowało wiele organizacji zajmujących się obronąpraw zwierząt, a także dużo prywatnych osób (w tym Polaków), które opisały tona swoich blogach. W internecie pojawiły się petycje przeciw udziałowi Vargasaw biennale.
5 komentarzy
Przecież to straszne.Jak można uważać śmierć jakiegokolwiek stworzenia za dzieło sztuki?To chore.
Mam nadzieję, ze moj blog czytają ci, ktorzy mają podobną do moej wrazliwosc. Pozdrawiam.
Hmm, po tym , jak z Łódzkiego pogotowia lekarze z pielęgniarzami ,zamiast ratować ,uśmiercali ludzi ! Nic już nie jest mnie w stanie zadziwić ! Ludzie są najokrutniejszymi zwierzętami w świecie.Szkoda ,że tak szybko do Polski przenika to co złe, a nie to co dobre.Wiem ,że w USA działa „Policja od Zwierząt” i w takim przypadku byłaby natychmiastowa reakcja , „artysta” do więzienia a pies znalazłby się na koszt „artysty” w klinice dla zwierząt.Szkoda ,że takiej policji nie ma w Polsce. 🙁 Tam jest reakcja nawet na anonimowe wezwania! PS:Dlaczego u pana R.Grzeli nie można wpisywać komentarzy?…Pani Marto pozdrawiam, ale co to za kraj, że takie wystawy tam pokazują.Czy to w tym kraju, były w swoim czasie, zabijane bezdomne dzieci na ulicy? przed jakimiś światowymi spotkaniami.
A ja ciagle się jeszcze dziwię. Bo jestem naiwna, mimo ze obiecuję sobie realne patrzenie na swiat i uczenie się na błędach. Rzeczywiscie pan Grzela zlikwidował na swoim blogu komentarze. Tak samo zrobiła poetka, Renata Putzlacher. Zapewne dosc już mieli niewybrednych słów pod swoim adresem. W Internecie panuje anonimowosc, wiec niektorym się wydaje, ze mozna ludzi bezkarnie opluwać.
Tak nie może być. Ja się na to nie zgadzam. Zwrócił uwagę ludzi na problem, racja, ale dlaczego takim kosztem?