Dzień Kundelka
Dziś jest DzieńKundelka. Mój pies ma w sobie 95 % fox-terriera i 5 % kundelka, więc maświęto, bo każdy dzień jest dobry dopsiego świętowania. Słuchałam zwierzeń psiarzy w radiowej Trójce, kiedywracałam ze spotkania w Skarżysku Kamiennej. W Nagłowicach, w Zajeździe u Reja,jadłam obiad, półmisek Reja, na którym były różne rodzaje mięs i kluseczki. Zjadłamwszystko. Janusz jadł gicz cielęcą, kość wspaniałomyślnie zostawił dla psa. Takczęsto bywa, ze Janusz zawsze psu coś zostawia, a ja nie. Za to gotuję psu krupnikna podrobach, co uwielbia, więc często gotuję. Janusz już wie, że nie możewyrazić zdziwienia: – Znowu krupnik? Dlaczego nie może, to się domyślacie. Jakstawiam talerz krupniku na stole, to przezornie mówi: – O, krupniczek…a po wymownejpauzie dodaje: – Bardzo lubię twój krupniczek.
Mój pies jestpsychiczny, o tym już też wiecie, bo pisałamwielekroć. To zadra z psiego dzieciństwa, czyli jego psia trauma. Znalazłam go8 lat temu pod Teatrem Śląskim i przygarnęłam. Janusz go zresocjalizował iteraz nie szczeka już jak wariat na wszystkich. Pies nie szczeka.
Umęczona jestemjak sto bandziorów, ale zadowolona jak pingwin.
Czytelniczka dołączyłado komentarzy link z fotkami ze spotkania w Czyżewie. Jest tam jedna fotka,która ilustruje pytanie: Czy ktoś przeczytał jakąś moja książkę? Zobaczcieodpowiedź:
http://www.bibliotekaczyzew.pl/?x=g_6
A teraz idęspaciu, jak mówi Pawcio. Pawcio ma katar i nos jak słoń ( tak mi dziśpowiedział przez telefon). Dzisiaj nie zajadał ani much, ani ananasów, tylkokropelki ( chyba do nosa).
PS. Spójrzcie nakomentarze, pod listem Moniki. Monika się odezwała i odpowiada na niektóre posty.
PS/2. W blogu:http://paulina-w-orbicie-kotow.blog.onet.pl/
Recenzja numer 8.
Jeśliprzeczytaliście, napiszcie o swoich wrażeniach, Wasze refleksje dołączę dobloga.
4 komentarze
Swietnie, pies zresocjalizowany ! A mnie się jeszcze nikomu nie udalo zresocjalizowac.
Podobno takie psy po przejściach są najwierniejsze ;)Sama nigdy nie miałam psa.Pozdrawiam,
Tak, to prawda, Mordek to najwierniejszy facet w moim zyciu.
Rodzinnie mamy psa (mieszka z moimi rodzicami), którego siostra wyłowiła z jeziora. Ktoś wsadził do worka trzymiesięczne szczeniaki i wrzucił do wody. Przeżyła tylko jedna sunia.Ciri dopiero po 3 latach życia nauczyła się wchodzić do wody. Gdy minął kolejny rok nauczyła się czerpać z tego radość.Wizytę u rodziców zaczynamy od witania się z psem – inaczej się nie da, bo Ciri aż płacze ze szczęścia i trzeba ją pogłaskać. Z miłości do nas zaakceptowała Sisi i czasami nawet śpią bardzo blisko siebie;)Ma swoje upodobania, przyzwyczajenia i priorytety;) Dobrze jest mieć w domu zwierzaka – człowiek staje się łagodniejszy.