W poprzednim wpisie podałam link do rozmowy ze mną, publikowanej na stronie wydawnictwa Akapit-Press.
Przeczytałam ją teraz i kopiuję fragment. Może ktoś się skusi na przeczytanie całosci..To w ramach bycia egocentyczką, hihi.
– Może pani napisać na zamówienie? Naprawdę?
Mogę, oczywiście. Co w tym złego? Przecież to ja decyduję, co i jaknapiszę. To ja decyduję, czy mi temat odpowiada, czy nie. Staram siętrzymać poziom i nie sprzeniewierzać się sobie – to jest dla mnieważne. Trzeba wiedzieć, kiedy powiedzieć tak, a kiedy nie. Co będzie wzgodzie ze mną, a co przeciwko. Czy w zamówieniu zobaczę swoją ideę,czy nie, czy to mnie rozwinie, czy nic mi nie da prócz pieniędzy. To sątrudne wybory.
– Poezji one nie dotyczą?
O, nie. Poezja jest lepszą stroną mojego księżyca. Już nawet mój2-letni wnuś, Pawcio, o tym wie, bo podczas spaceru mówi: – Babi, aleksiężyc. Patrzę, a tu księżyc, że ni c „tylko w mordę lać”.
– Tak pani mówi do niego?
No, nie, jeszcze nie, bo on za mały, by zrozumieć tego typu metafurki.Mam jednak nadzieję, że znajdę z nim płaszczyznę porozumienia, a wtedy….
– Nie wiem, czy się z tego cieszyć, bo jak pani zacznie pisać dladzieciaków, to co z dorosłymi? Chciałabym przeczytać coś w rodzaju„Rity” lub „Ciężarówek”.
Mam rozległe plany, nie wiem tylko jak one się mają od Wieczności.Poza tym zamierzam jeszcze trochę porozrabiać na tym świecie, kto„kocha, potrafi iść po rozpiętych w słonecznym powietrzu nitkachbabiego lata” – Szekspir , Romeo i Julia, akt II, scena VI.
– Wracając do kotów. Czy ma pani teraz kota?
O, tak, moje córki twierdzą, że teraz mam kota bardziej niżkiedyś….żartuję, ale one naprawdę tak mówią. Widocznie czym człowiekstarszy, tym mu więcej uchodzi bokiem, hihi. Poważnie jednak mówiąc:mam psa, Mordka. Mordek jest psychiczny, bo ma traumę z dzieciństwa, napewno był bity i wyrzucony na bruk. Znalazłam go pod Teatrem Śląskim 7lat temu. Benio Krawczyk, aktor tegoż teatru i filmów Kazimierza Kutza,powiedział mi wtedy, że pójdę za ten uczynek do nieba w swoichskarpetkach i z własną poduszką. Podoba mi się ta wizja. Mordek jużtrochę się oswoił, ale ciągle jest czujny. Och, mogłabym o nim długopowiadać. Proszę sobie wyobrazić, co zrobił wczoraj… Pawcio… Mordek…
– Jednym słowem ma pani kota na punkcie psa.
Bez przesady z tym kotem, ty niemniej, koty są super, śpiewają mantryuspokajające i usypiające. Znają tajniki samoobrony i uprawiajągimnastykę, będącą swoistym połączeniem Jogi z Tai Chi. A psy, a raczejmój pies, Mordek, jest najwierniejszym facetem w moim życiu.
Rozmowę przeprowadziła: Aneta Trojanowska
Inne
5 komentarzy
Skusiłam się na przeczytanie całego wywiadu. Teraz z niecierpliwością czekam na książkę. Serdecznie pozdrawiamy razem z Vicki.
Będzie jeszcze we wrzesniu, Jano. Sciskam.
Psychiczny pies, trauma z dzieciństwa i ten księżyc, co nic, tylko go po mordzie lać…Poczucie humoru to Pani ma, Pani Marto, nie od parady…:)Pozdrawiam serdecznie!
Naprawdę? A Janusz mówi, ze za grosz nie mam poczucia humoru.
Może cały humor przelewa Pani na ekran? Kiedy sie czyta Pani notki, to trudno się nie uśmiechać 😉