Przez kilkanaście tygodni trąbiono w prasie o tym, że katowicki dworzec jest brudny i szukano sposobu, jak by go wyczyścić. Wypytywano rożnych ludzi o to, jaki mają pomysł na dworzec, co z nim zrobić. Architekci uznali go za dzieło sztuki, które trzeba uratować.
Mnie też zapytano. Powiedziałam, że trzeba go zrównać z ziemią, ziemię zaorać i zbudować nowy w zupełnie innym miejscu. Mało budujące było moje marzenie. Nic na to nie poradzę, zdania nie zmienię. Ponoć jakaś firma podjęła się wyczyszczenia dworca i przywrócenia mu dawnej świetności. Nie pamiętam tej świetności, niestety.
Wczoraj i dziś byłam na dworcu. Musiałam przejść z jednego końca na drugi. Czuję się brudna, wyświniona, splugawiona. Nie widziałam tam żadnego czyszczenia. I zupełnie nie nie rozumiem, jak tam można kupić sobie cokolwiek do jedzenia, nie otrząsając się z obrzydzenia.
To najbrzydszy dworzec w Polsce.
Katowice są wstrętnym miastem.
Co ja tu robię od lat?
Czy zdobędę się na odwagę, by uciec? Wyjechać?
W dziupli na V piętrze jest mi dobrze.
Tu są moje dziewczynki.
Tu jest mój Pawcio, który skończył dziś 2 latka.
Tu są moi przyjaciele, z którymi coraz rzadziej się widuję.
Tu jest 55 lat mojego życia.
No, ciut mniej. Odliczyć muszę okres gdański.
Inne
9 komentarzy
Moje życzenia samej dobroci dla rezolutnego Pawcia – i liczę na to, że Pani mu to już jakoś przekaże! 🙂 Katowice są brzydkie, to fakt, lecz będę tam wracać, dopóki żyją w tym mieście bliscy mi ludzie… . Dworzec omijam jednak szerokim łukiem, zwłaszcza, odkąd skopano tam na śmierć męża mojej kuzynki. Przepraszam, że napisałam o tym, ale to nie tylko odrażające, ale też niebezpieczne miejsce, szczególnie wieczorem! Pozdrawiam serdecznie – nie zawsze komentuję, ale bywam i czytam! Renia G. 🙂
Dziekuję za zyczenia dla Pawcia. Cmoknę go w główkę od Pani ( ktorej ciagle nie znam osobiście, już wiemy, ze na pewno się nie spotkamy w okolicach dworca). Dla mnie to najbradziej odrażające miejsce ten dworzec. Mozna nim przejsc z jednego konca miasta na drugi, czyli zaoszczędzic sobie drogi, ale nigdy tego nie robię, nawet w dzień. Tam jest duzo zakamarków, gdzie wszystko wydarzyć się może.
Ojej. Myślałam, ze to tylko ja, taka piętnastoletnia wajdelotka od siedmiu boleści potrafię się przywiązać do mojej małej mieściny, która KIEDYŚ słynęła z produkcji pasztetów, w której aktualnie nic a nic ciekawego się nie dzieje. Mimo wszystko, nie chciałabym się stąd ruszać.Nie wiem, jak jest w Katowicach, ale wiem, jak trudno jest się oderwać od czegoś, na co co dzień narzekamy, a tak naprawdę czujemy do tego niewyobrażalny sentyment.
Tak, tak, to prawda…sentyment niczym Dyzma do swojej bałałajki. Pozdrawiam serdecznie.
Fakt, Katowice nie są zbyt uroczym miastem..Ale bywam tam dosyć często, ponieważ jest to nabliższe duże miasto…Mieszkam jakieś 50 km od Katowic…Mówią, że do wszystkiego można się przyzwyczaić…Przyzwyczaić, nie oznacza pokochać…;)Uściski dla Pawcia!
a ja niezmiennie twierdzę, że te twoje brzydkie katowice i ich straszny dworzec mają w sobie jakąś przedziwną magię- lynch widzi ją w łodzi, której nie lubię…a dyzma, no cóż…mam ogromny sentyment do wilhelmiego wcielonego w tę rolę…pozdrawki ciepłe na ten słotny czas, babo babowata!
Witaj, Baba Tendai. Juz wkrótce sie poznamy. Liczę na to. 24 wrzesnia jestem we wrocławskiej Mediatece. Buzka.
Trochę spóźnione życzonka dla Pawcia 🙂 WSZYSTKIEGO NAJLEPSZEGO 🙂 Jeśli chodzi o katowicki dworzec to niestety nic nie mogę powiedzieć bo nie miałam jeszcze okazji przekonać się jaki jest 😉 Pozdrawiam ciepło i caluje :*
Buziaczki, dziękuję.