Coś się kończy
Zauważyłam,że zakwitły na żółto wysokie badyle, a one to zawsze robią, kiedy się lato maku końcowi. Krzewom wyrosły białe kulki, te same, które za dziewczęcych lat wdeptywałosię z trzaskiem w chodnik.
-Coś się kończy – zasmuciłam.
-Fajnie jest w górach – powiedział Janusz, zbywszy moje smutki.
-Fajnie – przytaknęłam – tylko nic nie widać, bo góry wszystko zasłaniają.
-Jak się siedzi na tarasie, to zasłaniają – odgryzł się.
-Zobaczysz, pojadę sobie nad morze.
-Kiedy? – zapalił się natychmiast.
-A co cię obchodzi, kiedy, skoro morza nie lubisz.
-Morze nic nie robi, tylko szumi.
-No, jasne, a góry produkują grzmoty i inne mgły.
-Odbierz dziś dowód osobisty, bo już 5dni po terminie – Janusz zmienił temat.
Pojechałamdo magistratu.
W magistracie Europa. Numerki przy wejściu,miły męski głos podpowiada, do którego okienka podejść. Nareszcie urząd zaczynatraktować petentów jak ludzi – pomyślałam – pomna 4-godzinnego stania w kolejce…w celu złożenia wniosku na zmianę dowodu osobistego.
-Numer B 838 – okienko numer 3.
Podchodzę,podaję urzędowy papierek. Panienka zerka i mówi, że nie ma.
-Jak to nie ma? – proszę sprawdzić, miał być 14 sierpnia.
-Jak mówię, że nie ma, to nie ma – upiera się panienka okienkowo-urzędowa.
-Może jednak jest, skoro miał być, przecież już po terminie.
Urzędniczkaspojrzała na mnie jak na idiotkę i cedząc słowa przez zęby powiedziała: -Przecież mówię wyraźnie, że nie ma, czy pani nie rozumie?
-Nie rozumiem – przytaknęłam.
-No to już nie wiem, jak pani mam to powiedzieć, przecież po polsku mówię, nonie?
-Proszę mi wyjaśnić, dlaczego nie ma, skoro miał być i ja specjalnieprzyjechałam.
-Dlaczego? Bo się Warszawa nie wyrabia.
-Aha, a kiedy się Warszawa wyrobi?
-Za miesiąc.
-A skąd mam pewność, że za miesiąc? Proszę mi napisać datę, kiedy mam znówprzyjść.
-Pewności pani nie ma, ale może pani telefonować i sprawdzać, czy jest.
-Czy się wyrobiła, tak?
Cisza.Brak odpowiedzi.
Miłymęski głos powiedział: – Numer B 834 –okienko numer 3.
Pochodzistarszy pan.
-Nie ma – mówi panienka okienkowa.
-Przecież miał być….
Europaw magistracie. A jakże.
2 komentarze
A to Polska właśnie…
Obok krzewów z białymi kulkami, to ja do dzisiaj nie przechodzęobojętnie, muszę kilka zerwać, aby z trzaskiem pod butami je rozde-ptać. Nie bardzo rozumiem po co zatrudnili tam tego faceta z miłym głosem. Mogli jego głos wykorzystać do przepraszania za nie ” wyrabianie się” Warszawy. Pozdrawiam!Krycha