Towarzysko
Kolację powitalną jedliśmy w najstarszej restauracji Paryża,założonej w 1686 roku przezSycylijczyka Procopio dei Coltelli. To tutaj zbierali się encyklopedyści – Diderot, d`Alembert,Wolter, Rousseau, Freon i redagowali swoje prace. Restauracja, a właściwiepoczątkowo kawiarnia, została zamknięta w 1890 roku, by odżyć po latach jakociekawostka.
Dziś to bardzo wykwintna restauracja, raczej nie na polskąkieszeń. Zaprosiła nas uzynka Janusza,Basia Meister, mieszkająca w Paryżu od 30. lat, wrażliwa i bardzo subtelnakobieta, poetka w duszy, autorka świetnych aforyzmów, fraszek, liryków,przymierzająca się właśnie do wydania drugiej książki poetyckiej. Basia pracowaław najróżniejszych poważnych instytucjach i przedsiębiorstwach, zajmując się biznesamiodległymi od poetyckich klimatów. Wielokrotna zmiana pracy jest w Paryżu dobrzewidziana, bo to znaczy, że człowiek się rozwija. Zmienia się przecież zawsze nalepsze.
Kolację w Le Procope jedliśmy również w towarzystwie Eugeniusza Geno Malkowskiego, malarza – kto ciekaw niechzajrzy na jego stronę internetową:
A oto strona internetowa słynnej restauracji:
Pół nocy spędziliśmy w Moulin Rouge, popijając szampana ioglądając rewię. To wprawdzie nie moje klimaty, ale raz można zobaczyć toszaleństwo barw, tańca, akrobatyki, świateł. Oczywiście czeka się na punktkulminacyjny programu, czyli kankana. Perfekcyjny był to kankan, akrobatyczny,w falbaniastych spódnicach prezentujących barwy narodowe Francji, przez co „patriotyczny”,mało wyuzdany, daleki od fin de sieciowych skojarzeń. Było to widowisko oszałamiająceprzepychem kostiumów, świateł i perfekcją wykonania. Wyobraźcie sobie teschody, schody, schody i tancerki z piórami wiadomo gdzie, a ponieważ technikęmamy wieku XXI, więc nawet opisać nie potrafiłabym, czym te pióra migotały.
http://www.moulinrouge.fr/home-flash-fr.html
cdn.
Brak komentarzy