La Ruche,czyli UL
PrzeczytałamJanuszowi fragment z książki Ludwika Stommy „Spacerkiem po Paryżu”: „Spacerzaczynamy na stacji metra „Plaisance”.Wytrwałym proponowałbym jednak dodatkową eskapadę na mały i obskurny zaułek (passage) de Dantzing (najbliższe metro: Portede Versailles). W dziwnym okrągłym budynku po lewej stronie mieściła się napoczątku wieku słynna „La Ruche”– stolica i legenda artystów. W szczytowym okresie znajdowało się tu i wokolicznych budynkach sto czterdzieścipracowni! Nazwiska? Proszę bardzo: Chagall, Zadkine, Modigliani, Soutine,Leger, Voucher, Archipenko….Jedynykran z wodą – pisze Jean Paul Crespelle – znajdował się u stóp schodów. Wpracowniach nie było kominków, przy których można by się ogrzać, to teżniektórzy mieszkańcy przebijali otwory nad oknem, by przepuścić tamtędyrurkę od piecyka. (…) W zimie Rynyzamarzały, a z dachów zwisały długie stalaktyty. Większość przestawała się myći wkładała na siebie warstwami całą garderobę. Widywano w passage Dantzigdziwaczne niby widma sylwetki, okutane w kołdry i stare dywany”.
-Tampójdziemy – powiedziałam.
Januszzrobił jedną ze swoich wszechwiedzących min i zawyrokował, że tam nic nie ma, bo Stomma toliteratura. Bo Stomma to opowieści o przeszłości i miejscach, które umarły,pozostawiając tylko legendy, bo Stomma podaje numery domów, w których ktośznany mieszkał, ale w ten dom już dawno wyburzony, a w jego miejscu bank.Wściekam się, gdy Janusz tak mówi.
Zdarzamu się, że ma rację, ale on z tej pojedynczej racji robi uogólnienie, poza tymupiera się, że nie będzie chodził śladami literackich bohaterów „Nędzników”,tylko własnymi ścieżkami.
-Ok, ok, w takim razie każdy z nas pójdzie sobie dziś własną ścieżką – buntujęsię.
-Sama tam nie pójdziesz, bo Stomma napisał, że zaułek jest obskurny – nagleJanusz zaczyna wierzyć Stommie, więc droczę się z nim, wyśmiewając jegoniekonsekwencję.
Wysiadamy na stacji metra Porte de Versailles. Przed namiruchliwa przelotowa ulica, za nią nowoczesne domy, zespól terenów aqua parku, za nami długa Ruede Vaugirard. Próbujemy pomiędzy jej bocznymi uliczkami wypatrzeć zaułekDantzing. Tym sposobem dochodzimy do skrzyżowania z rue de la Conventione, przyktórej mieszkamy. Janusz tryumfuje, bonic tu nie ma. La Ruchebył, ale się zmył.
Jestem uparta, wyciągam mapę. Od rue de la Conventione, przystacji metra o tej nazwie, druga przecznica w bok to rue Dantzing. Idziemy tam.Jest to ulica wysokich, nowoczesnych kamienic. Po 500 metrach odchodzi odniej passage de Dantzing.
-Tu nic nie ma – zawodzi Janusz po raz kolejny.
Podchodzędo zabluszczonej żeliwnej bramy. Za nią, w głębi – La Ruche, czyli UL, przedziwny,wielokątny budynek, przypominający plaster miodu, bo pracownie odchodziły w nimpromieniście od centralnej klatki schodowej. Tenże budynek, zaprojektowanyprzez Eiffla, funkcjonował w czasie Wystawy Światowej, w 1900 roku jakowiniarnia. Dopiero po wystawie stał się domem artystów, także wielu uchodźcówżydowskich z Polski i Rosji.
Dziś La Ruche, niestety, sprawia wrażenie opuszczonego,zaniedbanego miejsca, domu o brudnych oknach, bynajmniej nie tętniącego życiem.Wprawdzie przewodnik Pascala podaje, że klimaty w La Ruche jak w wieży Babel, bo przesiadujątam artyści irlandzcy, amerykańscy, włoscy i japońscy, nie widziałam tam jednakśladu artystycznego życia. No, może poza tym, że wchodzili w podwórze dwajchłopcy z butelką wina. Na bramie posesji jest szyld fundacji La Ruche, która kiepsko sięstara, jak widać. Passage nie jest ani trochę obskurny, jak napisał Stomma.
Mamdziką satysfakcję, znalazłam to, czego rzekomo miało nie być. Wyobraźniapodpowiada mi resztę. Fakt, błądziliśmy, bo posłuchałam Stommy.
AStomma to rzeczywiście literatura, jak upierał się Janusz. Wychodzi na to, żewcale tam nie był i nie widział La Ruche, tylko korzystał z opowieści i wspomnień innych. Pomyliłymu się zapewne metra: bo skoro zacząć spacer proponował od stacji „Plaisance”, to stamtąd zboczyć najprościejbyło ze stacji Porte de Vavnes bliskoparku George`a Brassensa, a nie stacji Portede Versailles. (Vavnes, Versailles).
Wystarczyspojrzeć na plan metra, by wiedzieć, z czego pa pomyłka wynika.
Najeździliśmy się metrem, a to 15 minut pieszo od miejsca, gdzie mieszkamy.
Aleto wszystko nieważne. Le Ruche istnieje, widziałam, byłam, wkleję fotki, jakwrócę.
Podobne
in 5 sierpnia 2007
/ 1021 Views
1 komentarz
Witaj Marto! Szukajcie, a znajdziecie,powiada Pismo ( Ew.wg.św.Mateusza). Twoja wytrwałość została nagrodzona, szukać jednak można rozmaicie, daleko, mając blisko. A Januszowi powiedz, żeby chociaż na urlopie był optymistycznie nastawiony do Twoich pomy-słów.Życzę przyjemności i więcej odkrytych, paryskich tajemnic.Pozdrawiam! Krycha