Nie mogę sobie miejsca znaleźć w domu: pies pojechał na wakacje.
Jak cicho, jak spokojnie, nikt za mną nie łazi, nikt mnie niepodgląda w łazience, nikt nie włazi za mną do ubikacji, nie wykłada się u moichstóp.
Przyszedł Pawcio i od razu zauważył: – Nie ma hau hau.
Szukał go wszędzie, hau hau oć – wołał – ( co znaczy: pies chodź do mnie).
Janusz wniebowzięty z racji nieobecności psa. Z powodu wniebowzięcianawet przez pół godziny grał z Pawciem w bambamę ( co znaczy: w piłkę). Wczorajdziwiłam się, dlaczego tak ochoczo poszedłz Mordaskiem do weterynarza, a dziś to rozumiem.
Czuję wolność „od” psa, to prawda. Czuję się tak, jak dorosły,któremu wyjechały na wakacje podopieczni. Janusz liczy na to, że będęniegrzeczna. A ja nie wiem, na co liczę. Nie chcę być kwoką i potrzebuję czasu,by się odprężyć.
Pies mnie wyprowadzał na wieczorny spacer, to było jakieś rozwiązanie.Janusz się rozłożył na balkonie i korzysta z uroków. Ani trochę nie zamierza mniewyprowadzić.
Co zrobić z takim fantem?
7 komentarzy
Trafiłam na Pani blog, zupełnie przypadkowo, soro jednak mam już okazję chciałam napisać Pani, że Pani książka „Niebo z widokiem na niebo”, jest jednym z moich ulubionych tytułów, bardzo Pani dziękuję za te książkę.Pozdrawiam:
Tak ! Już od pierwszej strony: ” Okno ostrzeżenia „, zmusza nas,do zastanowienia się nad tym, czy należymy do tych, którzy takie książki czytają.
właśnie… świetny początek:)
tak!cudna książka- ja również Pani dziękuję. w imieniu moim i mojej przyjaciółki- Oli:)
Nie bardzo kumam, Marto! Ty i Janusz jesteście w domu, a Mordekna wakacjach? Chyba, że piesek chciał od Was odpocząć.Pozdrawiam!
Tak, Krycho, psu też się coś od zycia nalezy, a i nam od psa. Wiec pies już pojechał na wies, a my wyjezdzamy w niedzielę. Poniewaz pies jest psychiczny, wiec nie wszędzie mozna go ze sobą zabrac. Poza tym..nie sądze, by interesowalo go na wakacjach to, co nas.Kto wie, czy wakacje psa nie będą wiecej kosztowac niz nasze. Hihi. Pozdrawiamy. M& J
No, jak to…? Idziemy razem na ten spacer! Co Pani na to? :-).