Dziś(sobota) zafunduję sobie dzień balkonowy. Meteorologom się prognozy niesprawdzają, miał być upał, do 36.stopni, Tymczasem jest ciepło, wilgotno powieczornym deszczu i jeszcze słońca nie ma.
Wróciłam ze spaceru z psem, ufajdał się wkałużach, bo mój pies jak mój wnuś, gdy tylko zobaczy kałużę, dostaje małpiegorozumu. Wprawdzie Pawcio grzecznie przytakuje, kiedy mu zwracam uwagę, że manieodpowiednie buty, ale co uszczknie z kałuży, to jego. Pies za nic ma sobiemoje uwagi, wykłada się w błocie i tarza, po czym biegnie do mnie radośnie, zzamiarem powycierania sobie łap o moją spódnicę.
Dzieńbalkonowy będzie polegał na tym, że spędzę na nim większość dnia, jeśli tylkomnie deszcze nie przegoni. Będzie śniadanie na balkonie (tam, gdzie bluszczewokół i stolik z krzesłami). A potem będzie lenistwo na drugim balkonie, gdzie stolik, fotel, pelargonie,ogródek ziołowy i zielono-białawe rośliny, które rzekomo odstraszają komary.
Będęczytać, pisać dziennik (ręką) w tajemnym kajeciku, czytać ( powieść Paula Austeria„Ksiązycowy pałac”, felietony Izabeli Filipiak). Będę też pić kawę z kardamonemi drinka alkoholizowanego z limonkami, na którego przepis podaję, bo tocudeńko.
wódkaczysta z gatunku „bardzo dobra” ( 50g)
limonkaze skórką pokrojona w ósemki
6kostek lodu
kilkalistków mięty
trochęwody mineralnej gazowanej
5-6malutkich kawałków cukru lodowego
(jak nie masz, możesz posłodzić zwykłym lub brunatnym w kawałkach)
szklankajak do whisky
Kawałkilimonki lekko wyciśnij z soku (oczywiście sok do szklanki) i wrzuć do szklanki zalkoholem. Reszta prosta jak drut, bo tylko wrzucasz i mieszasz słomką lub patyczkiemdo ryżu. Albo łyżeczką. Z braku powyższych akcesoriów można zamieszaćdługopisem albo, w ostateczności, palcem.
Dobrze,jeśli pozwolisz, by alkohol przez chwilę przegryzł się z limonką, wtedy zielonaskórka limonki wypuszcza swoje boskie zapachy.
Wieczorem zdradzę Wam mój patent na sos dospaghetti carbonare.
9 komentarzy
tak mi się spodobał przepis na balkonowy drink, że zaraz ruszymy do sklepu, żeby nabyć ingrediencje ;):) zdrówko!ps. czy komary dolatują do piątego/wysokich pięter? może nie? najbardziej tną przy ziemi. wczoraj byłam na borówkach (czyli krok za domem :)), wróciłam z miską borówek i pokąsanymi kostkami…
No i ciekawa jestem, czy Wam smakowało. Komarów nie ma. Moze są w lesie, ale dziś nie byłam. A rosliny sa po prostu ładne i pieknie się krzewią, a potem zwisaja z balkonu.
Witam! Meteorologom prognoza się sprawdziła, Marto! Właśnie wróciłam z ogródka i ledwo żyję. Termometr za oknem pokazuje dokładnie 36stopni i to w cieniu. Mam rozumieć, że jesteś zadowolona z”Dnia balkonowego”, na obu balkonach. W takie upały preferuję raczej, schłodzone piwko.Na obiad zrobiłamzapiekaną cukinię z serem i pomidorami. Włodek zajadał się, aż mu się uszy trzęsły, teraz na leżaku w ogródku wspomina smaczne chwile. Przyjemnego wypoczynku!
A u nas jednak upału wielkiego nie było, choć po poludniu wyszło słonce. Danie, o którym mówisz na pewno by mi smakowało, własciwie to mi podpowiedzialas, co mam zrobic jutro. Ciekawa jestem, czy dajesz ser zółty, czy na przykład fetę?
Witam! Do tego dania najlepszy jest ser żółty, gatunek sera nie jest już tak bardzo istotny, daję jaki mam i zawsze robi się na jego powierzchni chrupiąca skórka. SMACZNEGO!
a widzisz Krycho, jednak dogadzasz Włodkowi i dbasz o jego żołądkowe samozadowolenie…hihih. No, ale jak miło o partnerstwie się pisze, no nie? 🙂 serdeczności
A no dbam, wtedy, kiedy mi się chce, bo kiedy mi się nie chce, to mi nie wychodzi. Pozdrawiam!
hm.. przepis o dziwo zbierze pewnie najwiecej komentarzy…Bardzo podobny do mojego ulubionego kubanskiego Mojito.Roznica tylko jedna:zamiasta wodki bialy rum, typu Bacardi. I pewnie troche wiecej miety. Ugniesc z crazowym cukrem, zalac rumem, dotopowac lemoniada i gotowe. Z lodem. Idealne na lato. Cheers!
Bacardi…o, tak. Miętę mam na balkonie, ale ostatnio przyniosłam sobie tej dziko rosnącej, z ogródka Ewki. Od kilku dni stoi w kuchni i „rosnie” w dzbanku. Pozdrawiam.