Książkipojawiają się w moim życiu we właściwym czasie.
Bowszystko ma swój czas i miejsce.
Gdybymprzeczytała „Idiotę” Dostojewskiego w liceum, być może pojęłabym z tej powieścityle, ile jest w stanie zrozumieć 17-letnia dziewczyna. Ale w liceum czytałamSienkiewicza i Żeromskiego, powieścizwane „produkcyjniakami” ( np. „Nr 16 produkuje”, „Penicylina”…), poezję Mickiewicza,Słowackiego, Tuwima i Staffa, Baczyńskiego, Lermonta i Puszkina.
Dostojewskiego,na szczęście, czytałam później, gdy już bagaż moich doświadczeń był większy.
Gdybym„Grę w klasy” Cortazara czytała teraz, nie zrobiłaby na mnie takiegowrażenia, jakie zrobiła na 30-letniej kobiecie i nie miałabym czego dzięki tejpowieści rewolucjonizować w moim życiu.
„Życieprzed sobą” Emila Ajara przeczytałam w latach 70-tych, zaraz po ukazaniu siętej powieści w Polsce. Zachwyciłam się i dzięki temu w kilka lat późniejśledziłam dzieje mistyfikacji, jakiej dokonał pisarz w imię własnych egzystencjalnychracji. Jakie wnioski ze śledzenia biografii pisarza wysnułam dla siebie, wiemoże Ewka-Marchewka.
Czasemmyślę, że książki Alice Miller trafiły do mnie za późno. Wyobraźnia podsuwa mialternatywny scenariusz mojego życia, gdybym np. „Zniewolone dzieciństwo” miałaokazję przeczytać w roku 1980. O, matko, toż to świetny temat na powieść!
Tei tym podobne myśli snują mi się po głowie, bo rano wzięłam do ręki „Dom zpapieru” Carlosa Marii Dominiqueza. Czytałam ponad rok temu, a teraz tylkoprzeglądałam.
„Książkizmieniają los ludzi – pisze Dominiquez – wiosną 1998 roku Bluma Lennon kupiła wpewnej księgarni w Soho używany egzemplarz „Poezji” Emily Dickinson i kiedydoszła do drugiego wiersza, na skrzyżowaniu potrącił ją samochód”.
Coją zabiło? Samochód czy wiersz?
CzyBluma poświęciła życie literaturze? Czy stała się ofiarą książek?
CzyJack London zrobił z kogoś pisarza dzięki swojemu „Martinowi Edenowi”?
Czy„Siddhartha” przywiódł do buddyzmu tysiące ludzi?
Czyksiążki są niebezpieczne?
Osobie mogę powiedzieć tyle, że Dostojewski uratował mnie od samobójczej próby,za to Czechow złamał mi 3 żebra. „Próbę” odłożyłam na potem, bochciałam skończyć czytanie, a jak skończyłam, to doszłam do wniosku, że mojeżycie ma sens.
Czechow natomiast stał na najwyższej półce.
6 komentarzy
O tak, książki są niebezpieczne, zmuszają przecież do myślenia i szukania prawdy w kolejnych książkach. najlepszym dowodem jest to, co mi się ostatnio porobiło po lekturze Dawkinsa – chodzę do tyłu, zmuszam wszystkich do słuchania cytatów i wykładów w necie, grzebię w ksiażkach na poddaszu i nie mogę przestać. Tymczasem komentarze do „Boga urojonego” wskazują, że powinno się zabronić sprzedaży takich książek i w ogóle na stos! Jeśli książki wzbudzają takie emocje, to znaczy że mają wielką moc.P.S.fajnie tu teraz wygląda, tylko zdjęcia gdzieś uciekły…
Ja w książki uciekam czasami od rzeczywistości.Potem patrzę na świat bez zdziwienia, bo okazuje się,że to już wszystko było….Blog stał się kolorowy, czy mi się wydaje?
Tak, kolorowy, bo caly w niebieskościach.Przedtem byl w bezach. poza tym..po prawej: duzo nowych linków, pracowalam dzis nad tym kilka godzin.
Dziękuję, że tyle tu Pani o sobie pisze i tak się Pani przed swoimi czytelnikami otwiera.Pani ksiazki też zmieniają życie. Moje na pewno i to bardzo.A ile zmian tu widzę!Razem z latem przyszło to życie, kolory.O widzę album się znowu pojawił.I ile linków!”Ostatnie posty” O!Jak dla mnie: bomba 🙂
Dziękuję za dobre słowa, dużo się nad tym napracowałam, bo technicznie nie jestem błyskotliwa. Zapraszam do odwiedzenia linków, ktore polecam.Pozdrawiam.
JA od siebie też mogę powiedzieć, że na moje życie książki miały duży wpływ.Myślę tutaj o Pani książkach Pani Marto. :)Niewątpliwie są dla mnie szczególnie ważne i b.mi pomogły w pewnym momencie życia, wciąż pomagają, bo często wracam do nich.A tak w ogóle to b.ładnie tu u Pani, gratuluje, że sama Pani tego dokonała. ;)Może być Pani z siebie dumna ;)Pozdrawiam.