Każde dziecko wie, co to jest gps. Ja dowiedziałamsię niedawno i tak mi się to cudo techniki spodobało, że kupiłam. Januszprzedtem zrobił zwiad, który z modeli najlepszy i z jaką mapą na pewno dojadę docelu.
Największą radość mam wtedy, gdy nastawiam „cel”,a potem nie słucham poleceń lektora, który mnie prowadzi ( Hołowczyc), tylko wybieramwłasne ścieżki. Lektor każe mi zawracać, daje mi ostatnią szansę, ale co mi tam, jestem u siebie, znam drogę i tajne skróty. Potempatrzę, jak ten biedny „GPS” miesza, miesza, kilka satelit główkuje intensywnie, by mnie zlokalizować,co im się szybko udaje – i znów mnie prowadzą do celu. A ja im wywijam kolejny numer i bardzo mnie tocieszy.
Dziś jechałam na zajęcia do biblioteki zpoetami. Droga do biblioteki w totalnym remoncie i nie ma przejazdu, a ja niebacząc na znaki pojechałam w te wertepy, rury, sterty gruzu, wreszcie wbrew ostrzeżeniom GPS ( muszę mu nadać imię !) dotarłam do celu. Zaparkowałam podlumpexem, bo pod samą bibliotekę już nijak nie mogłam dojechać ( pegot zmieniłkolor ze złocistego na szary).
Wysiadłam z auta i usłyszałam solidny gwizd, a potem słowa: Jorguś,badnij se ino, ale, qurwa, cyrk. Jak się okazało, to jeden z robotnikówwychylił się z wykopu i wyraził swójpodziw dla mnie.
Nie dziwię mu się, ze dał upust swojej ekspresji,rzeczywiście obraz był nieco dziwny. Po lewej miałam wykop na
Brak komentarzy