Kiedy przyszłam na ćwiczenia rehabilitujące kręgosłup, właśnie wychodził z nich profesor fizyki, staruszek, po wylewie, ale już bardzo sprawny. Nigdy nie pozwala sobie pomóc, z trudem, ale sam, podnosi się z kozetki, na której ćwiczy w tzw. kracie. Potem powoli uruchamia nogi, stawia krok za krokiem.
– Szybciej, panie profesorze – powiedziała młoda terapeutka.
A on z uśmiechem odpowiedział: – Nienawidzę słowa „szybciej”.
Wyobraziłam sobie, dlaczego profesor nienawidzi tego słowa iw jaki sposób ono rujnuje dziś jego życie. Pomyślałam też o ty, jak słowo „szybciej” rujnuje życie zdrowychludzi, jeśli staje się ich filozoficzną bazą. Myślę, że żyjący wedle recepty„szybciej”, nie kojarzą tego z żadną filozofią, bo nie mają czasu rozmyślać,dla nich liczy się czyn, efekt, działania prowadzące do celu, zrealizowanyplan, nakręcają się od świtu do nocy, by osiągnąć sukces, najczęściej wymierny,czyli materialny.
I wtedy dotarło do mnie, że nienawidzę słowa „sukces”.
Najmodniejszym słowemwspółczesności, w której żyjemy jestsłowo: sukces.
Wystarczy je w pisać w pierwszą zbrzegu wyszukiwarkę i wyskoczą hasła z użyciem tego słowa, np. Onet . 1.048.912haseł, Google – w ciągu 0, 08 sekundy – 10.500 haseł.
Moda na sukces, recepta nasukces, twój sukces, szansa na sukces,polski sukces, kosmiczny sukces, podwójny sukces, sukces jest blisko, jakodnieść sukces, wielki sukces, sukces na prowincji, sposób na sukces, zaplanuj swój sukces, radio Sukces, czasopismo Sukces, człowieksukcesu…długo mogłabym wymieniać związki frazeologiczne z użyciem tego słowa.
Dziś wszyscy wszechwładnie marzą osukcesie, o odniesieniu sukcesu, najchętniej szybko, łatwo, przyjemnie, bezspecjalnego angażowania się w poświadczanie owego sukcesu konkretnymiosiągnięciami.
Dziś sukces to szczęście, to darniebios, to często coś takiego jak milion w toto-lotka. W końcu przecież jestktoś, kto go wygrywa. Dziś sukces to często błysk flesza i bycie gwiazdą przezsezon, w którym niekoniecznie nabędzie się doświadczeń, pomocnych w utrzymaniupozycji. O takim błyskawicznym sukcesie często marzą młodzi i liczą na sukces,jak na wróżkę z bajki, zapominając przytym, że wróżka nagradzała przynajmniej za dobre serce.
Tak, nie cierpię słowa „sukces”.
Nie tak dawno zaprosiła mnie naspotkanie młódź katowicka, realizująca jakiś projekt unijny. Dlaczego ja? –zapytałam.
Miałam nadzieję, że usłyszę: boczytamy pani książki, bo lubimy pani książki i ich bohaterów, bo pisze pani oproblemach, które są nasze, bo jest pani odważna.
O, nie, nic takiego mi niepowiedziano.
– Bo odniosła pani sukces – usłyszałam.
– Bo ze skromnej nauczycielki stałasię pani pisarką, która odniosła sukces, która utrzymuje się z pisania.
Wrócę do tego tematu, jeśli Waszainteresuje.
A teraz pomyślcie, kochani,jakiego słowa nienawidzicie?
26 komentarzy
Nie cierpię słowa „asertywny”. Najczęściej osoba, która używa tego słowa i powołuje się na zespół zachowań z nim związanych jest wredną, niewrażliwą istotą, która naczytała się streszczeń amerykańskich podręczników i nigdy nie zrozumiała na czym polega uczciwość w relacji międzyludzkiej. To słowo słyszę zawsze od kogoś, o kim wiem, że można spodziewać się egoistycznego, pozbawionego zrozumienia zachowania, nieuprzejmości, obcesowości a nawet chamstwa i opresyjności ubranych w „kulturalne asertywne słowa”. Nienawidzę słowa „asertywny”, to słowo jest dzieckiem naszej epoki, a ta epoka jest epoką „medialnej wrażliwości”. Może jestem naiwny, ale lubię ludzi starych, bo oni potrafią być przejrzyści, nie używają słów: „sukces” i „asertywny”.
No to masz szansę mnie polubić, bo jestem stara, będę coraz starsza i tez nie lubię zle pojętej asertywności, choć oczywiscie uwazam, ze trzeba walczyc o swoje prawa, nie pozwalac sie wykorzystywać i umiec mówić „nie”.
ja wiem ze jesteś stara, ale dobrze się trzymasz i to bez kremów z kiwi :). I to mnie cieszy! (kombinacja liter którą muszę wpisać, żeby umieścić ten wpis wygląda tak: 7zHUJE
Kombinacja liter mi się podoba. Niekoniecznie zle mi się kojarzy.
Tfu ! Zachowalam się zarozumiale i asertywnie, hihi, bo napisalam, ze masz „szansę” mnie polubić. A chcialam powiedziec tylko tyle, ze istnieje taka mozliwosc…ze mnie polubisz z racji mojej starości i nielubienia podobnych słów.
Ta możliwość już dawno stała się spełnieniem.(tym razem kombinacja liter zwykła, banalna, nie układa się w żadne ciekawe słowo 🙂
Marto, to jeszcze na dokładkę cytat z cytatem z eseju Stevena Pinkera pt. „Psychologia ewolucyjna religii” z użyciem słowa „sukces”: „modlić się: prosić o anulowania praw wszechświata na rzecz jednego petenta, przyznającego, iż jest on tego niegodny” (Ambrose Bierce w The Devil’s Dictionary). Ten aspekt wiary religijnej jest tylko rozpaczliwą miarą, do której uciekają się ludzie, kiedy stawki są wysokie, a oni wyczerpali już normalne techniki osiągnięcia sukcesu.tak, też nie przepadam za tym słowem, bo zaraz kojarzy mi się nie z przeżywaniem życia, ale z pogonią, technikami w wyścigu, pośpiechem właśnie, a pośpiechu (i pośpieszania mnie) nie cierpię, mam jedno życie i chcę się nim rozkoszować, smakować, delektować… nim umrę. na przykład nie poszłabym na kurs szybkiego czytania, czytanie dla mnie to luksus spowolnienia czasu, wręcz wyjęcia z czasu, czy wiesz, że jak czytam dobrą książkę, to pod koniec coraz bardziej zwalniam, żeby jej nie przeczytać za szybko?a wiesz, jakiego ja słowa obecnie najbardziej nie cierpię? „nie cierpię”, bo „nienawidzę” mam zarezerwowane dla: nienawidzę cynizmu, głupoty, zakłamania, męczenia zwierząt (ludzi oczywiście też, to znaczy dzieci, „ludzkich młodych”) i dewastowania ziemi, znaczy naszej planety Ziemi.więc nie cierpię tego, że w dzisiejszych czasach ludzie ludzi nazywają nie ludźmi a konsumentami. i całego tego konsumpcyjnego (konsumeryckiego) języka: nie jesteśmy już ludźmi, którzy potrzebują coś zjeść, więc kupują coś do zjedzenia, ale konsumentami, którzy konsumują produkty przemysłu spożywczego. a jak nie konsumują dość sprawnie, to się ich nakłania wszelkimi sposobami i sztuczkami zwanymi „promocją”. i to jest to drugie słowo, którego nie znoszę: promocja (i obłęd w oczach ;)).a dawniej, dawniej bardzo nie lubiłam, gdy ktoś się mnie czepiał pytając (z wyraźnie nagannym naciskiem w głosie), „kiedy wreszcie ułożę sobie życie?”, a to znaczyło dam się wtłoczyć w obowiązujące tory i normy (i już będzie spokój ze mną). moi rodzice tego na moje szczęście nie robili, ale już inni dorośli z mojego otoczenia bardzo chętnie, a im bardziej hasałam, tym chetniej ;). teraz jednak, gdy spoglądam na swoje życie wstecz, uważam, że właśnie takie „nieułożone” życie jest znacznie bardziej fascynujące, niż „ułożone”, fajniejsze po prostu :)pozdrawiam, chętnie Cię czytam 🙂
Elu, dzięki. Tez nie wyobrazam sobie kursu szybkiego czytania. Po co? Na wyscigi? Bez sensu. Tez mam metodę, ze gdy czytam coś wyjatkowo pięknego i farpującego, odkladam ksiazke, by na dłuzej starczyło. A potem wracam. Przecież pomiędzy trzeba pomyslec.
Obłuda,a właściwie zdanie „nie lubię ludzi obłudnych”..Bo po tym powinien nastąpić taki prostownik, typu „nie lubię ich, bo ja sam jestem obłudny, a szanuje oryginalność..”. Słowo można ukształtować na swą własną formę: bo negatywne oddziaływanie głosek nie zostało dotąd potwierdzone.. Jak widać!
Próba !!! Ponieważ, to coś drugie wygląda mi na cyfrę 2, ale nie jestem tego pewna .
Mam: – szesnaście lat- sklerozę- bałagan na biurku – zielone oczy- pryszcze na twarzy- poczucie humoru Nie mam: -psa- kota- kluczy od mieszkania (zgubiłam, muszę poszukać)- okularów na nosie (kiedyś je nosiłam)- złotego warkocza- gadu-gadu Lubię:- śpiewać- wygłupiać się- lody truskawkowe- sok pomarańczowy- czytać książki (aktualnie nie mam weny) Nienawidzę: – słowa: SZKOŁA Pani Marto, jakie słowo Pani lubi, albo wręcz uwielbia?
Ciaproczku, jak pracowalam w szkole, nosilam znaczek z napisem „I hate school” ( ku zgorszeniu wszystkich kolezanek i kolegow nauczycieli). Jakie slowa lubię? Dzisiaj lubię słowo: bratki żółte i fiołkowe, tulipane żółte, obiad niedzielny. Ale muszę nad tym zadanym pytaniem powaznie się zastanowić.
A ja nie cierpie slowa NORMALNY.2 powody:1) nie ma definicji czegos co w dzisiejszym swiecie mozna nazwac normalnoscia (powszechne, zwykle, popularne – to co innego).:czymze na przyklad jest tzw. normalna rodzina w XX1 wieku? Wystarczy pogrzebac glebiej, a okaze sie, ze malo kto w niej „normlanosci”. „A to on jest gejem? A taki normalny sie wydaje…”2) „(nie)Normalny” bywa uzywany jako bron przeciwko wszystkiemu co inne. Byc moze ciekawsze, barwniejsze, skomplikowane -inne, po prostu.
Ciekawe dlaczego z wymienionych związków frazeologicznych z tym słowem, pierwsza jest ,,moda na sukces” ;)Jakiego nienawidzę? Chyba wszystkich po trochu. ,,Bo nie ma słów dobrych” – od kilku miesięcy jest to jedno z moich ulubionych powiedzeń, niemal motto, obok łacińskich ,,Carpe diem”, ,,Panta rhei” i ,,Non omnis moriar”. ,,Każde może rozorać duszę”… i taka jest prawda. Jednak słowem, które mnie drażni, ponieważ zbyt często jest używane bezmyślnie, jest ,,kocham”. A szczególnie nienawidzę go u siebie…….
Oj, aventia…masz rację. I dzięki za to, ze czytasz moje wiersze. Pozdrawiam.
Nienawidzę słowa „zaraz”, co by znaczyło, że kocham słowo, którego nienawidzi profesor fizyki. Tak jednak nie jest, bo słowo „zaraz”, szczególnie wypowiadane przez mojego syna lub partnera, doprowadza mnie do białej gorączki i kojarzy mi się z lekceważeniem mojej prośby, czego nienawidzę bardziej, niż słowa „zaraz”.PS. Chyba bardziej nienawidzę słowa ” KOD”, co za złośliwość! Ten sam kod wpisałam na próbę, i wysłało, a teraz nie wysyła!Już wieczór – próbuję jeszcze raz, bo zmienił się kod!
Kod się zmienia za kazdym razem. Wszystko jest po cos, te kody tez, a Ty już nabierasz wprawy w kodowaniu. Pozdrawiam
a ja nienawidze słowa „nigdy”. uwielbiam słowo „wierzę”.
Ja nie nawidzę słowa „tolerancja” tak, tak wiem, że to dziwne, no ale trudno. Źle mi się to słowo kojarzy. Często w internecie czytamy wypowiedzi ludzi jak to bardzo są oni tolerancyjni itd. a zaraz potem w następnych komentarzach czytamy jak „naskakuja” na innych i podważają ich zdanie. Moim zdaniem to żadna tolerancja, jeśli toleruje się „pedałów”, i wszystkie inne „homo” a nie potrafi tolerować czyjegoś zdania. Poprostu katastrofa. Natomiasy bardzo lubię słowo „tak” można by powiedzieć, że jestem nim „zauroczona”. Poprostu wystarczy zastanowić się ile to słowo wyraża, a już ma się rozmyślań na wiele godzin. 🙂 P.S Wiem, że zabrzmi to głupio i być moze przykro, ale nie przeczytałam żadnej Pani książki-pewnie dlatego, ze wogóle dzisiaj dowiedzialam się o Pani istnieniu. Podobno ma Pani jutro do nas przyjechać:) Liczę, że możliwe będzie zakupienie jakiś egzemplarzy. :DHe he he to może podpowiem jakiejś z nauczycielek, by nie wypowiadały słowa „sukces” :):)
Nigdy, przenigdy nie używaj na moim blogu słowa „pedał”. Bo ja nie toleruję ludzi, którzy mają w pogardzie inność !!! Gdybyś przeczytała choć jedną moją ksiażkę, to mam nadzieję, nie napisałabyś tego, co napisałas.
Przepraszam, napisałam to słowo bez zastanowienia, niewiem czemu tak jest, ale większa część młodzieży używa właśnie tego określenia. Wcale nie chciałam nikogo obrazić. A i proszę nie mieć za złe, tego, że nie przeczytałam żadnej z Pani książek. Postram się to nadrobić.
Ok, ładnie, że umiesz przeprosić. Czy byłas już na spotkaniu ? Szkoda, bo bym powiedziala, co myslę na poruszone pzrez Ciebie tematy, pozdrawiam.
Nie nie byłam, podobno jutro jest. Miło byłoby jakby Pani poruszyła te tematy, albo jakieś inne naprawdę ciekawe, żeby wszyscy zapamiętali te spotkanie na długo 🙂 Bo najczęściej jest tak, że jak już pojawia się okazja by doznać trochę kultury w naszym miasteczku ( takiez własnie spotkania, przedstawienia, zespoły muzyczne itd.) to i tak kończy się to tym, że większość z nas ledwo co zapamiętuje nazwisko pisarza, tytuł spktaklu lub nazwe zespołu… fajnie byłoby gdyby sie to zmieniło 🙂 Bo w życiu nie chodzi o to by pamiętać suche fakty, lecz pamiętać je „zmoczone” odrobiną uczuć :):) jak już przeczytam jakąś Pani ksiażke, to ponownie się odezwę, tyle, że wtedy bede mogła więcej powiedzieć-i co najważniejsze na temat 🙂