Codziennik

Czerwcowe wiadomości z dziupli na V piętrze

1. Powracam do rytmu, który lubię, do hołubienia przyzwyczajeń istniejących i nabywania nowych, ale korzystnych dla mnie. Zakończyłam sezon wyjazdowy i z pisarki objazdowej przemieniam się w biurkową. Dziękuję moim Czytelnikom, że chciało im się w upalne południa i popołudnia spotykać ze mną i słuchać moich opowieści. Dziękuję tym, którzy dopiero zaczynają być moimi czytelnikami. Bez czytelników pisarz nie istnieje, powtarzam to często, wbrew innym interesującym sądom na ten temat.

2. Spotkania miałam jak zawsze intrygujące. Dziękuję bibliotekarkom-instruktorkom-organizatorkom: paniom: Małgorzacie Augustyn z Rzeszowa, Magdalenie Wójcikiewicz z Lublina, Małgorzacie Bartoszewskiej z Opola, także mojej agentce specjalnej z wydawnictwa Akapit Press, Magdalenie Granosik. Także pani Danucie Przybylskiej z Liskowa dziękuję. Bez Was, drogie panie, mój pobyt nie byłby tak atrakcyjny, jak był.

3. Nie dziwota więc, że kiedy wszyscy wyjeżdżali z miasta na długi weekend, ja w nim pozostawałam z rozkoszą. Po 4.000 km, które osobiście przejechałam po Polsce, mogłabym brać pod uwagę zmianę zawodu, gdybym lubiła prowadzić samochód, jak nie lubię. Miasto w czasie weekendów jest wyjątkowej urody. Ulice puste, parki zielone i pachnące, cisza, słońce, więc korzystałam do woli, by się „zresetować” i mieć siłę na kreowanie światów, a nie tylko ich podziwianie.

4. W małym kinie studyjnym „Charlie”, w Łodzi, zobaczyłam film „Złota dama” z Helen Mirren, moją ulubioną aktorką, obok Meryl Streep. I powzięłam byłam postanowienie, nie mające związku z fabułą, a jedynie z wyglądem aktorki. Otóż, kiedy tylko skończę 65 lat, zacznę się ubierać klasycznie, czyli tak, jak teraz, kiedy przychodzę do wnuków na uroczystości przedszkolne i szkolne: sukienki do kolan, spódnice takoż, kostiumiki i inne tym podobne duperele. Kapelusze, a jakże, no i buty na obcasach zawsze w samochodzie, by zmienić z płaskich, na czas bycia wśród ludzi. Długie, hippisowskie spódnice zostawię sobie na weekendy i spacery w parkach i lasach. Do marszów z kijkami już się przyzwyczaiłam zakładać spodnie.

5. Przez jeden dzień brałam udział w sesji fotograficznej i niestety, nie dla mnie to praca. Trzeba wyglądać, uśmiechać się i być na luzie. Trzymać plecy prosto, brzuch wciągać, i najlepiej nie oddychać, zachowując przy tym kobiecość i naturalność. Ciekawa jestem rezultatu, ale może spośród setki zdjęć jedno się nada. Fotoreporterowi ufałam, sobie mniej.

6. Czytam „Alchemię pożądania” Taruna J Tejpala. Jeszcze nie wiem, czy ta powieść we mnie pozostanie, ale już wiem, że naiwna dobroć może być rodzajem trucizny, bo jest ślepa na skomplikowanie świata.
7. Poza tym: piszę wiersze, zupełnie inne niż do tej pory, wpadłam w inną dykcję i rozsadza mnie od środka. Janusz pyta, skąd się to we mnie bierze. A ja mówię, że nie wiem. Bo nie wiem.

in / 1350 Views

3 komentarze

  • ~Izabela 15 czerwca 2015 at 11:44

    Pani Marto moja kochana, ja uwielbiam Pani styl. Proszę przemyśleć tę kwestię 🙂 Czekam na wiersze z niecierpliwością. A gdyby miała jednak Pani ochotę na wycieczkę to zapraszam na np. młodą kapustę albo leczo. Ostatnio zrobiłam obłędne. Buziaki

    Reply
  • Marta 20 czerwca 2015 at 21:04

    O,,,,o. Lubię być uwielbiana, choćby w stylu. Dziękuję, Izo. Życzę Ci czerwcowego czerwca.

    Reply
  • ~Ludwika 21 czerwca 2015 at 22:44

    Dołączam do Uwielbień

    Reply
  • Napisz swoją opinię

    Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

    Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.