Inne

Tąpnięcie

 

Tąpnięcie

 

      Już miałam zamykać komputer, po dziennym urobku, kiedypoczułam solidne kołysanie. Ramka wyświetlająca fotki, stojąca na biurku,przewróciła się, krążki CD, leżące na brzegu biurka spadły na podłogę, orchideekwitnące na parapecie okna zaczęły się kiwać, w ostatniej chwili złapałam dużąkolorową bombkę, świąteczną dekorację. Kilka sekund niestabilności, a lękdopada już w pierwszej.

     Niby nic nowego,kiedy się od urodzenia mieszka na Śląsku, a pode mną górnicy kopią węgiel. Wdziupli na V piętrze, wstrząsy są silniej odczuwane. Dziesięciopiętrowy blok masolidne zabezpieczenia, a jednak, mimo racjonalnych uzasadnień, żołądekpodchodzi pod gardło, w głowie się kręci. Potem wyobraźnia zaczyna działać w stylu ” co by było, gdyby”. Uciekać? Co łapać najpierw? Pamiętam opowieść babci, która przyjeżdżała do nas z Podlasia. Złapała pierzynę i uciekła na podwórko, miała do pokonania tylko dwa piętra. Nie wiedziała, biedaczka, co się dzieje. Jakąż wartość musiała mieć wtedy pierzyna! Nic dziwnego, że była podstawą wianowania córki, wychodzącej za mąż.

   

     Janusz w  czasie tąpnięcia wracał ze spaceru z Mordkiem. Jechaliwindą, która się zakolebała, ale już na sekundę przed Mordek zaczął drżeć iskomleć.

Na Śląsku ten stan rzeczy nazywa się tąpnięciem.

– Jeronie, ale tąpnęło – mówiło się na podwórku, kiedybyłam dzieckiem.

      Dziś czytam, że był to wstrząs w kopalni „Piast” w Bieruniu,koło Tychów, 25 km ode mnie. Ósemka w 10-stopniowej górniczej skali. Żadnemu zgórników nic się nie stało.

Niektórym mieszkańcom domy popękały.

      W 2010 r. w „Piaście” doszło do jednego znajsilniejszych w ostatnich 18 latach wstrząsów, notowanych w zakładachwydobywających węgiel kamienny. Jego siła przekroczyła 4stopnie w skali Richtera. Zgłoszono wtedy blisko 1000 uszkodzeń budynków w 10gminach.

 

Słowa „tąpnięcie” używa się na Śląsku także w znaczeniuprzenośnym.

– Ale mnie tapnęło – w znaczeniu: nagłego, psychicznegociosu, powalenia sensacyjną waidomością, zaniemówienia z wrażenia, itp.

in / 1260 Views

6 komentarzy

  • ~Jaroslaw 30 listopada 2011 at 16:32

    Pani Marta Kochana,nasza Slaska Pisarka. Tapniecie.Boze.Jak sie posul wungiel na glowa,to serce miynklo i tylko kamratow sie widzialo i nic wiyncyj.Alez Pani potrafi otworzyc serca niektorym.Jakaz tez bedzie ta Nasza Barborka w tym roku?…To juz za pare dni. Gorniczego Szczescia zycze Pani Marto w tym przypadku.

    Reply
  • ~Bluebell 30 listopada 2011 at 17:51

    A ja, Pani Marto, mieszkalam na Gornym Slasku, w Zabrzu, przez rok, gdy mialam 11 lat. Pamietam , gdy kolezanka powiedziala do mnie : „Podz sam”, a ja zrozumialam , ze Ona chciala, abym dalej poszla sobie SAMA ! To byl jednak calkiem odmienny swiat od tego, w ktorym poprzednio przebywalam.

    Reply
  • ~ceciliadiana@amorki.pl) 1 grudnia 2011 at 15:11

    Oj skąd ja to znam,mieszkając tutaj od urodzenia ;)))) Pozdrawiam serdecznie pani Marto

    Reply
  • ~ceciliadiana@amorki.pl) 1 grudnia 2011 at 15:12

    Oj skąd ja to znam,mieszkając tutaj od urodzenia ;)))) Pozdrawiam serdecznie pani Marto

    Reply
  • ~ceciliadiana@amorki.pl) 1 grudnia 2011 at 15:20

    Oj skąd ja to znam,mieszkając tutaj od urodzenia ;)))) Pozdrawiam serdecznie pani Marto

    Reply
  • ~Moniaczek 2 grudnia 2011 at 20:50

    Jarosławie-fajnie godosz po śląsku 😉

    Reply
  • Napisz swoją opinię

    Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

    Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.