Inne

Moja prywatna bitwa pod Grunwaldem

 

Moja prywatna bitwa pod Grunwaldem


      Z Grunwaldem mam osobiste porachunki.

Na II roku studiów, 40lat temu (filologia polska w Uniwersytecie Śląskim) miałam w poniedziałekzajęcia z wojska, całe 7 godzin, w działach: ogólnoobronne, sanitarne,polityczne. Najgorsza była polityka. Pułkownik Słoma (nie pamiętam imienia) byłpostrachem Studium Wojskowego. Pod koniec roku przewodniczył KomisjiEgzaminacyjnej. Ogólnoobronne zdałam na 5, sanitarne także.

      Przed pułkownikiemSłomą zameldowałam się więc bez większych obaw, bo ocena końcowa z wojska miałabyć średnią trzech wymienionych. Pułkownik siedział za zielonym stołem. Niebyło krzesła dla studenta, więc przyniosłam sobie stojące w kącie i postawiłamprzed obliczem Pułkownika. Usiadłam. Pułkownik przez kilka sekund milczał, niewiedziałam, że przyczyną było moje zachowanie: naganne, bezczelne, samowolne,nie licujące z wizerunkiem żołnierza. Wreszcie Pułkownik wrzasnął:  A cóż to wy, ciężarna jesteście, że się w krześle rozwalaciebez pozwolenia? Ciężarną nie byłam, więc potulnie zrezygnowałam z siedzeniaprzy odpowiedzi. Krzesło odniosłam do kąta, też potulnie.

     

        Wreszcie padłopytanie: Tradycje Ludowego Wojska Polskiego. Chciałam odpowiedzieć pięknie,literacko, ukrasić tę wiedzę wojskową literaturą wprost ze źródeł, więc dawajopowiadać o Kronice Długosza i o tym, gdzie te tradycje sięgają. Pułkowniksłuchał w milczeniu, nie przytakiwał. Aż wrzasnął ponownie:  A kto bitwę pod Grunwaldem wygrał? Polacy odkrzyknęłam jak na komendę, wedle zasady,że w wojsku oczekuje się konkretnych i jednoznacznych odpowiedzi. Tylko Polacy?  zapytał Pułkownik.
O, Matko Boska Jedyna, Częstochowska, Jasnogórska, Pawlikowska,Jasnorzewska…nie tylko, także Litwini i Czesi, a może jeszcze kogoś dodałam,byle tylko Pułkownikowi wiedzą wojskowo-polityczną zaimponować.
       I wtedy Pułkownik wziął mój indeks i szurnął nim tam, gdzie stało krzesło.Nawrzeszczał, że on idiotek że studium nie wypuści, bo potem takie idiotki będądzieci w szkole idiotycznie uczyć. No, trochę racji miał. W szkole nie powinnobyć niedouczonych nauczycielek. Wyleciałam z hukiem. Było mi głupio. Nakorytarzu pytałam: kto wygrał bitwę pod Grunwaldem? Patrzyli na mnie, jak naidiotkę, co to nie wie, a to przecież takie proste: Polacy! Za tydzieńogłoszenie wyników.


      Kiedy weszłam do Studium, portier się do mnie uśmiechnął,poczęstował papieroskiem ( wtedy była jeszcze moda na palenie), zagadywał jaknigdy. A kiedy stanęłam przed listą ze stopniami z egzaminu, wszyscy sięuciszyli, w oczekiwaniu na moją reakcję. Byłam jedyną studentką na całejfilologii i psychologii (około 200 osób), która egzamin z wojska oblała. Poomacku niemal odnalazłam drzwi komendanta Studium, kapitana Bąka (imienia niepamiętam).

Dlaczego?  zapytałam.  Dlaczego?  powtórzyłam  przecież końcową ocenę miała stanowić średniaocen, a ja mam: {5 + 5 +2) : 3 = 12: 3 = 4. No moze nie 4, to choć przynajmniej3 za całość bym chciała.  Niby tak  policzył ze mną kapitan Bąk, ale głosdecydujący miał przewodniczący Komisji Egzaminacyjnej. A kto byłprzewodniczącym? Pułkownik Słoma. Więc nie ma dyskusji.  Co mogę zrobić?  zapytałam kapitanana tyle rozpaczliwie, że się użalił i mi podpowiedział: – Podważyć zasadnośćegzaminu. Nie wiedziałam, że tak można, ale zrobiłam wszystko, wedle wskazówek,co oznaczało, że nie pozwalam sobie tej oceny wpisać do indeksu i domagam sięegzaminu komisyjnego jeszcze przed zakończeniem sesji. Miałam tydzień naprzygotowania. A potem egzamin nie tylko przed Pułkownikiem, ale przed wszystkimi.


      Pytań nie pamiętam. Kiedy jednak miałam już pewność, że do indeksu zostanie miwpisana ocena 4, kiedy zaspokoiłam swoje kujonkowate chuci, zdobyłam się naodwagę, by zapytać Pułkownika, kto, do diabła, wygrał tę bitwę pod Grunwaldem?No kto jeśli nie Polacy, Litwini… Pułkownik odpowiedział jednoznacznie: UniaNarodów Słowiańskich. I tylko taka odpowiedź jest słuszna, tylko taka i mam jąsobie do końca życia zapamiętać. Pamiętam.


      Jeszcze w tej samej sesji zdawać musiałam egzamin z nauk politycznych u draWsiewołoda Wołczewa. Wyleciałam z jeszcze większym hukiem, indeks za mną.Niestety, dr Wsiewołod Wołczew zawyrokował, że mam pojęcie o rewolucji, jak80-letnia babcia ( którą wówczas jeszcze nie byłam). Dla osłody powtórzę, zestudiowałam filologię polską. I jakoś nie pamiętam egzaminów z literaturwszelakich. Natomiast pamiętam wojsko, nauki polityczne, ekonomię politycznąsocjalizmu (jakby taka istniała!).

 

in / 1098 Views

9 komentarzy

  • ~Ewa 16 lipca 2010 at 07:51

    Słoma był zatem prorokiem, może by mu jakis pomnik strzelić?..Też z nim miałam zajęcia, zakodował mi na amen,że NATO i diabeł to jedno..Fajowe wspominki (ależ Ty masz pamięć:))

    Reply
  • ~Jana 18 lipca 2010 at 00:27

    Ciekawe, bo ja też najbardziej zapamiętałam egzaminy nie związane z literaturą. Na przykład, pan z ekonomii politycznej, miał zwyczaj mówienia do studentek: no i czego pani rży jak ta głupia owca…

    Reply
  • ~Kor 18 lipca 2010 at 22:05

    Marto, Dear. Ja nie mogłem zrozumieć po jakiego woła organiozowane są lekcje Przysposobienia Obronnego w liceum:) Było mi to obojętne do tego stopnia, że naprawdę byłem bliski spytać pułkownika (nie pamiętam imienia ani nazwiska) czy rzeczywiście agrafka w zestawie do pierwszej pomocy służy do mocnowania języka do wargi w razie utraty przytomności delikwenta:)) Do tego stopnia wykorzystywano mój tumiwisizm ad P.O.:)) A do tego 3 tygodnie obozu wojskowego w czasie wakacji. Jakieś dziwne pobudki o 5 rano, przyspieszone zwiedzanie lasu w obie strony, zimna woda, zajęcia z matematyki, fizyki i oczywiście strzelnica wojskowa, telefon na korbkę, kąpiel zbiorowa raz w tygodniu i moja nadwyrężona cierpliwość:)) Mój obóz skończył się po tygodniu. Żarty!! :)))) xxx

    Reply
    • ~Marta 19 lipca 2010 at 07:09

      Tak, tę agrafkę tez pamiętam. Horror. I maski przeciwgazowe. I bandazowanie – to umiem do dziś. Jedyne, co mi się w zyciu przydało – po obozie harcerskim ( ze specjalnoscią sanitarną), to robienie zastrzyków. Dzięki temu uratowałam moją corkę, podając jej hydrokortyzon. Udusiłaby się, zanim pogotowie przyjechało, a jechalo godzinę. Drżącymi rękami pokazalam mu , co zrobiłam, a on wtedy powiedzial – uratowala pani dziecko. Moze tak, moze nie, ale dobrze miec swiadomosc, ze coś ode mnie zalezalo.Pozdrawiam.

      Reply
  • ~Virginia 19 lipca 2010 at 09:44

    pytanie się nasuwa po co człowiekowi takie stresy jak ten z Grunwaldem? :). Ominęło mnie wiele takich sytuacji, jak wylot z indeksem i w sumie to już sama nie wiem, czy to dobrze , czy źle … chyba dobrze, bo ja bym z takim Słomą nie wytrzymała :)Pozdrawiam serdecznie, już z powrotem i dziękuję za komentarz pozostawiony u mnie 🙂

    Reply
  • ~Jula 27 lipca 2010 at 15:25

    O matko ta „Bitwa pod Grunwaldem”, to ciągle jest aktualizowana pod poglądy zarówno wojskowych , jak i polityków.Unia Państw Słowiańskich? – ciekawe … :)Też bym oblała, chociaż miałam na egzaminie z historii, ten temat i udało mi się zaliczyć :DPodobno Jerzy Buzek, w swoim wystąpieniu na polach Grunwaldu , poszedł z tą Unią dalej ;D)))”Oznajmił zdumionym zebranym, że data słynnej bitwy wiąże się z powstaniem „Solidarności”. Wyjawił, że o to samo, co hufce Jagiełły i Witolda, 570 lat później walczyła „Solidarność”. I jakby tego było mało zawyrokował, że Grunwald dał początek Unii Europejskiej! „No cóż, że tak powiem stanowisko Szefa Parlamentu Europejskiego w końcu zobowiązuje.Hihihi…..Pani Marto, czy Remigiusz Grzela prowadzi już nowy blog, .bo napisał ,że na Wirtualnej już się z nami czytelnikami żegna ale nie podał nowego adresu.Oczywiście ,że tam zaglądam ciągle, bo te dwa blogi ,zarówno Pani jak i jego to takie dwie perełki wychwycone w sieci blogosfery. ;D)))Jula

    Reply
    • ~Marta 27 lipca 2010 at 17:11

      Dziękuję za ten wyczerpujący komentarz. Remek jeszcze „wakacjuje się”. Serdecznie pozdrawiam.

      Reply
  • ~marianhoryczny@wp.pl 18 lutego 2011 at 12:03

    Skonczylem polonistyke w 1983.Wojsko mielismy razem z facetami z „Nauk o ziemi”.Pewnego dnia,przed zajeciami ze Słoma, ktos z „geografii”na tablicy napisal:”Sloma to „ch..” Wchodzi pulkownik,pyta:”Kto to napisal?” Milczenie! Sloma idzie po komendanta (chyba plk Werszler).W midzyczasie:Pierwszy z brzegu facet sciera tablice. Sloma wraca. Nic nie am na tablicy, wiec on pisze: „Sloma to ch..” Wychodzi i za chwile wraca z komendanetm. A komendant studentow(nas)pyta: „Panowie, kto to napisal?”. w tm momencie Sloma sie „prezy” i mowi: „Panie komendancie, melduje, ze ja!”. a czy pamietasz pulkownika Drewniaka???

    Reply
    • ~Marta 18 lutego 2011 at 12:06

      Hahha! To się uśmiałam, ale tak jest: tam gdzie zaczyna się wojsko, konczy się logika. Drewniaka nie pamiętam. jeszcze tylko p. Bąka. Pozdrawia serdecznie.

      Reply

    Skomentuj ~Marta Anuluj pisanie odpowiedzi

    Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

    Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.