Inne

Tabu, czyli o kupie

Tabu, czyli o kupie


     W wąskimznaczeniu, takim codziennym, tabu – to sprawy, co do których istnieje  zmowa milczenia. Tabu zabrania głośno mówić opewnych sprawach. W jeszcze węższym znaczeniu ( tu już prawie trywialnym) tabuoznacza, że nie wypada głośno mówić o pewnych sprawach, pytać, wnikać, co miałoby świadczyć o dobrym wychowaniu.

 

     Jeszcze doniedawna menstruacja była tabu. Kobiety między sobą mówiły, że przyjechała do nich ciotka z Ameryki. Nie mówiło się oseksie, bo o „tych” sprawach nie wypadało mówić publicznie. Pamiętam zdzieciństwa, jak szeptem się przekazywało wiadomość o kimś, kto żyje ze sobą.Oni żyją ze sobą oznaczało  współżycieseksualne, a nie bycie razem w szerokim znaczeniu.

     Tabu byłhomoseksualizm, transeksualizm, przemoc domowa, molestowanie seksualne.Oczywiście trzeba wziąć jeszcze pod uwagę środowisko, w którym  „te” sprawy były tabu.

      Nie zamierzam tutajzgłębiać problemu, jedynie sygnalizuję, ponieważ jestem po lekturze trzechmałych książeczek Pernilli Stalfelt z serii „Bez tabu”, wydanych przezWydawnictwo Santorski, w tłumaczeniu Iwony Jędrzejewskiej: O śmierci, Oprzemocy, O kupie.

       Dziś po obiedzie będę Pawciowiczytała „O kupie”. Świetna rzecz.

Przy okazji widzę,że w moim domu ten temat nigdy nie był tabu. Wprawdzie uczyłam dziewczynki, o jakich rzeczach nie rozmawia się przy jedzeniu, ale dziwnym trafem, onezawsze łamały ten zakaz. Właściwie to nie wiem, jak to się działo, ale działosię tak, że choćbyśmy zaczęli rozmowę od Platona, przez Kierkegarda, to i takskończyła się na kupie i tym podobnych, hi hi.

     Wychodzi więc nato, że byliśmy otwarci na nowoczesne wychowanie, do którego nie było pomocynaukowych. Dziś są.

in / 925 Views

1 komentarz

  • Matt R. 16 czerwca 2019 at 11:15

    Kiedy zaczynałem podstawówkę matka rozwiodła się. Awans w zachodniej korporacji wiązał się z częstymi delegacjami. Opiekę nade mną sprawowała ciotka, która z czasem zamieszkała z nami. Ciotka pracowała jako pielęgniarka w miejscowym szpitalu. Z racji, że nie miała ani męża ani dzieci to po pracy pomagała pacjentom. Koło telefonu leżał zeszyt w karkę przerobiony na kalendarz do którego wpisywane były terminy wizyt. Pewnego dnia zostałem zobowiązny do umawiania pacjentów. Przeszedłem nawet odpowiednie szkolenie w tym zakresie. Ludzie przeważnie prosili o pomoc w bardzo prozaicznych kwestiach takich jak zastrzyki, mierzenie ciśnienia, stawianie baniek czy chcieli pogadać o problemach zdrowotnych bądź poradzić się do którego lekarza warto udać się.

    W tej wymienianiance brakuje jednego zabiegu, a mianowicie lewatywy. Mało kto był w stanie wypowiedzieć ten wyraz. Mówiono, że bruch nie działa, kiszki strajkują, pupa oszukuje, produkcja stanęła, drugi bieg się zaciął.

    Reply
  • Skomentuj Matt R. Anuluj pisanie odpowiedzi

    Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

    Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.