Inne

Leniwie i w dźwiękach

Leniwie i w dźwiękach

Usiadłam dziś na balkonie, w cieniu, koło 15. Dopiero gdy z piętra niżej usłyszałam dźwięki „Czardasza” Vittorio Monti, wygrywane przez moją nastoletnią sąsiadkę, pomyślałam, że czekałam na tę chwilę. Teraz, kiedy okna są otwarte, dźwięki się roznoszą. Dziewczyna o tej porze ćwiczy. Gra dobrze, ale oczywiście powtarza frazy po wielekroć. Czasem tylko rozpędza się, jakby zapomniała, że nie chodzi o zagranie utworu do końca, a o doskonalenie poszczególnych jego partii.

Słuchałam jej z wielką przyjemnością. Kiedy przerywała, grał we mnie dalszy ciąg na mojej „wewnętrznej aparaturze”, bo znam dobrze ten utwór, ( bardziej w wersji orkiestrowej). Rozpędziłam się w powtarzaniu dźwięków w sobie, jakbym po cichu podpowiadała dziewczynie, co ma grać dalej.

Przypomniałam sobie, że kiedyś podobną sytuację przeżyłam w Montenegro. W pensjonacie mieszkało kilku młodych Japończyków, przygotowujących się do konkursu Chopinowskiego. Ćwiczyli w czasie sjesty. Były to nasz ulubione z Januszem chwile. Celebrowaliśmy je. Rozkładaliśmy się na ocienionym tarasie i czekaliśmy na ucztę. Zgadywaliśmy, który z utworów jest grany. Kiedyś mieliśmy rożne zdania. Zeszliśmy na dół, do salonu, gdzie stał fortepian. I wtedy okazało się, że o tej porze ćwiczą dzieci. Przy fortepianie szalała 7-latka. Była dumna, kiedy jej powiedzieliśmy, że przyszliśmy specjalnie jej posłuchać.

in / 1079 Views

8 komentarzy

  • ~Ania 2 lipca 2008 at 21:28

    no to fajną ma Pani sąsiadke :)) pozdrawiam

    Reply
  • ~Ania 2 lipca 2008 at 23:39

    też kiedyś grałam na instrumencie ale watpię, że sąsiedzi byli tak zachwyceni… a Pani gratuluję..;)

    Reply
  • ~Kinga 3 lipca 2008 at 09:48

    Pozdrawiam i życzę miłego słuchania ;D

    Reply
  • marcinwlondynie@op.pl 3 lipca 2008 at 19:27

    Marto, wiecej podroznych wspomnien, prosze.

    Reply
    • ~Marta 3 lipca 2008 at 20:59

      A ja czekam na fotki nowego domu. Buziaczki.

      Reply
  • ~Kursantka Monika 3 lipca 2008 at 23:57

    Mi niestety Słoń nadepnął na ucho! Pani za to chyba jest człowiekiem renesansu. Nie tylko pięknie pisze, ale jeszcze jest utalentowana muzycznie. Jedna moja koleżanka też jest wszechstronnie uzdolniona. Tak pięknie śpiewa, że nawet mnie to porusza, kiedy zaczyna recytować wiersz, wszyscy momentalnie milkną i skupiają się na jej słowach, maluje i rysuje tak jakby była absolwentką Akademii Sztuki, gra też na pianinie, świetnie parodiuje, m.in. osoby z pierwszych stron gazet, a marzy o … medycznym kierunku studiów. Najważniejsze jednak jest to, że to bardzo skromna i pomocna osoba. Pozdrawiam Panią serdecznie. Jeśli będzie miała Pani ochotę pośmiać się i pozwoli Pani na to czas, to zapraszam na swojego bloga. Co prawda – nie opowiadam na nim kawałów, ale wydaje mi się, że niektóre moje poczynania na kursie prawa jazdy są śmieszniejsze od dowcipów, bo są one z życia wzięte (kursantkaprawajazdy.blog.onet.pl)/

    Reply
  • ~niunia 4 lipca 2008 at 07:58

    ach. też chciałabym mieć taką sąsiadkę :).niestety los mnie takim cudem nie obdarzył. miło posłuchać gdy ktoś gra. :].ja chciałabym się nauczyć gry na skrzypcach, lecz nie mam szansy.a no. nic dziwnego, że ta 7-letnia dziewczynka była dumna z tego, że przyszła pani specjalnie po to, aby jej posłuchać. ;).pozdrawiam serdecznie.

    Reply
  • ~Liliana 4 lipca 2008 at 15:15

    Mnie właśnie roztkliwia Burning Pictures Jana A. P. Kaczmarka…

    Reply
  • Napisz swoją opinię

    Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

    Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.